Początek meczu przypominał trochę piłkarskie szachy. Wszyscy, którzy spodziewali się ataku gospodarzy od pierwszych minut, mogli się srodze rozczarować. Wodzisławianie, co prawda starali się rozgrywać piłkę - robili to jednak zbyt wolno i piłkarze gości nie mieli problemów z rozbijaniem ofensywnych zapędów podopiecznych Marcina Brosza. Pierwszą groźną okazję w meczu stworzyli sobie goście z Warszawy. Rzut wolny w narożniku pola karnego gospodarzy wykonywał Adrian Mierzejewski, który zagrał przed pole karne do Andreu Mayorala, ten wrzucił piłkę w pole karne, gdzie jednak już czyhał na nią Arkadiusz Onyszko.
Chwilę później pierwsze zagrożenie pod bramką gości stworzyli sobie podopieczni Brosza. Filip Luksik po kilkudziesięciometrowym rajdzie lewą stroną, wrzucił piłkę do Daniela Bueno, ten jednak został skutecznie powstrzymany przez Łukasza Skrzyńskiego. Była to 13. minuta meczu. W 25. minucie zawodnicy Czarnych Koszul wyszli na prowadzenie. Dużą niefrasobliwością w obronie "popisał" się Marcin Dymkowski, który stracił piłkę na rzecz Mierzejewskiego. Będący ostatnio w dobrej formie pomocnik Polonii zagrał futbolówkę do Daniela Gołębiewskiego, ten będąc 20 metrów od bramki Onyszki popisał się wspaniałym technicznym uderzeniem tuż przy prawym słupku, nie dając żadnych szans golkiperowi Odry.
W 34. minucie mogło być już 0:2. Świetną akcję aktywnego od pierwszych minut Mierzejewskiego, zakończył strzałem w słupek Marcelo Sarvas. Gospodarze mogli odetchnąć. Pod koniec pierwszej połowy na strzał z 18 metrów zdecydował się Bueno. Uderzenie Brazylijczyka na raty złapał Sebastian Przyrowski. Pierwszą groźną sytuację w drugiej części sobotniej rywalizacji stworzyli sobie niebiesko-czerwoni. Po dośrodkowaniu z prawej strony Piotra Piechniaka, najsprytniej w polu karnym zachował się wprowadzony wcześniej Koba Szalamberidze umieszczając piłkę w bramce. Sędzia główny, po sygnalizacji spalonego przez arbitra bocznego, bramki jednak nie uznał. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze i pięć minut później było już 1:1.
Do świetnego dośrodkowania z rzutu rożnego Brasili najwyżej wyskoczył Piechniak i uderzeniem głową nie dał żadnych szans Przyrowskiemu. Od momentu zdobycia wyrównującej bramki z boiska wiało nudą, aż do ostatniej akcji meczu. Zegar wskazywał 93. minutę. Do piłki na 16 metrze dopadł Luksik, który zdecydował się na strzał, piłka po drodze odbiła się jeszcze od nogi Tomasza Jodłowca kompletnie myląc Przyrowskiego.
Mecz dwóch drużyn z samego dna tabeli może nie był wielkim widowiskiem, ale na pewno ci kibice, co pozostali do samego końca na stadionie, na pewno tego nie żałują. Piłkarze Brosza grali w tym spotkaniu różnymi fazami. Zaczęli nerwowo, czego skutkiem była stracona bramką, później z minuty na minutę osiągali coraz to większą przewagę, czego dowodem był wyrównujący gol. Gdy wydawało się, że sobotnia rywalizacja zakończy się podziałem punktów, gospodarze zadali niespodziewanie decydujący cios, zwyciężając bardzo ważny mecz.
Odra Wodzisław Śląski - Polonia Warszawa 2:1 (0:1)
0:1 - Gołębiewski 25'
1:1 - Piechniak 57'
2:1 - Jodłowiec (s) 90+3'
Składy:
Odra Wodzisław: Onyszko - Luksik, Kowalczyk, Dymkowski (89' Pielorz), Kłos, Brasilia, Malinowski, Cantoro (38' Szalamberidze), Piechniak, Kwiek (76' Chmiest), Bueno.
Polonia Warszawa: Przyrowski - Mynar, Jodłowiec, Skrzyński, Brzyski, Mierzejewski (68' Mąka), Mayoral, Trałka, Piątek, Gołębiewski (82' Nikolić), Sarvas (60' Sokołowski).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 3500.