Petr Nemec (trener Floty): Nie ma co oceniać tego spotkania. Znowu straciliśmy cenne punkty, a nie byliśmy wcale gorsi od Stali. Po raz kolejny nie potrafimy trafić do siatki. Szkoda, że Nwaogu w pierwszych minutach zawodów nie zdołał pokonać bramkarza gospodarzy. Gdyby to zrobił to ten mecz zapewne wyglądałby inaczej. W moim zespole nie ma zawodnika, który pociągnąłby grę zespołu.
Przemysław Rygielski (Flota): Trudno coś powiedzieć po tym meczu. W pierwszej połowie mieliśmy bardzo dobrą sytuację, której nie udało nam się wykorzystać. Potem tracimy jak zwykle głupio bramkę. Przegrywamy już na początku, potem się kłócimy i przegrywamy znów potyczkę.
Wojciech Jarmuż (Flota): Na pewno inaczej potoczyłby się mecz, gdybyśmy wykorzystali tą sytuację na początku zawodów. Nwaogu miał 100 proc. sytuację na gola. Straciliśmy gola po błędzie obrony, który pozwolił Wasilewskiemu na strzał. Później czerwona kartka, musieliśmy gonić wynik i kwestią czasu było kiedy Stal strzeli drugiego gola.
Janusz Białek (trener Stali): To był kolejny już mecz, w którym chcieliśmy poczuć smak zwycięstwa. Udało się wreszcie. Nie przyszło nam to jednak łatwo. Widać było, że moim zawodnikom brakuje sił. Rozegraliśmy trzecie spotkanie w ciągu tygodnia. Znowu z niepokojem patrzyliśmy na ostatnie fragmenty pojedynku. Cieszę się, że chłopcy powalczyli i zdobyli komplet oczek. Gdyby Czarek Czpak wcześniej zdołał trafić do siatki, to było by spokojniej. Jestem zadowolony z faktu, iż obudził się Paweł Wasilewski. W grze Stali znajduję sporo pozytywów. Flota, podobnie jak inne drużyny, chciała wygrać. Mimo, że wiedziała na jakim jesteśmy miejscu, to nas nie zlekceważyli.
Sebastian Łętocha (Stal): W końcu udało się wygrać. Co tu dużo więcej mówić. Uważam, że o wyniku zaważyła ta czerwona kartka. Flota odkryła się, chciała doprowadzić do remisu, ale nadziewała się na nasze kontry. Musieliśmy w końcu strzelić tego drugiego gola i się udało. Mecz skończył się dla nas bardzo dobrze.
Daniel Treściński (Stal): Wygraliśmy w końcu po bardzo długiej przerwie. Cieszymy się z tego. Wiadomo jak jest w klubie. Gramy tylko i wyłącznie dla siebie i kibiców. Tak sobie cały czas powtarzamy. Wcześniej mieliśmy pecha. Traciliśmy ważne bramki w samych końcówkach meczów. Nie udało się ich wygrać, remisowaliśmy je. To pierwsze zwycięstwo od dawien dawna. Trzeba się z tego cieszyć, bo to jedna nutka pozytywu w tym co się dzieje wokół drużyny i klubu.