Awans ŁKS-u szybko się oddala - relacja z meczu ŁKS Łódź - Podbeskidzie Bielsko-Biała

Łódzki Klub Sportowy zremisował na własnym boisku z Podbeskidziem Bielsko-Bała 2:2 w meczu piłkarskiej I ligi. Wynik ten z pewnością nie satysfakcjonuje gospodarzy, którzy tracą dystans do Sandecji Nowy Sącz, zajmującej drugie miejsce w tabeli, premiowane awansem.

Znacznie niższa niż zwykle frekwencja, przywitała zawodników obu zespołów w środowe popołudnie na stadionie przy al. Unii 2 w Łodzi. Wiosenna słoneczna pogoda zachęcała do spędzenia go na trybunach, jednak kibice tym razem nie dopisali. Być może przyczyną są słabe występy graczy ŁKS-u, którzy w tej rundzie przed własną publicznością spisują się bardzo kiepsko.

I tym razem łodzianie nie rozpieszczali swoich kibiców, bowiem już po 5 minutach przegrywali. W pole karne wbiegł z piłką Clemence Matawu, ograł młodego Artura Gieragę, który zastępował w tym pojedynku kontuzjowanego Marcina Adamskiego i nieniepokojony przez pozostałych defensorów ŁKS-u przymierzył i pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Z trybun natychmiast posypały się nieprzyjemne uwagi pod adresem piłkarzy i okrzyki "do roboty!".

Gospodarze więc do tej roboty się zabrali, choć jedynie na krótką chwilę. Wystarczyła ona jednak, aby objąć prowadzenie. W 10. minucie z rzutu wolnego z lewej strony boiska dośrodkował Tomasz Hajto, a do główki najwyżej wyskoczył Rafał Kujawa i pokonał golkipera Podbeskidzia. Kilka minut później było już 2:1. Akcja rozpoczęła się również od stałego fragmentu gry, tym razem rzutu rożnego. W zamieszaniu w polu karnym gości strzelał Piotr Świerczewski, piłkę przed siebie odbił Richard Zajac, a dobił ją do bramki Gieraga.

Pierwsza połowa pojedynku ŁKS-u z Podbeskidziem mogła się podobać. Poza trzema golami, oglądaliśmy także ciekawą grę obu zespołów, stojącą (jak na I-ligowe warunki) na całkiem wysokim poziomie. ŁKS postawił w tym spotkaniu na dogrywanie górnych piłek do Kujawy i Łukasza Gikiewicza. Zwłaszcza ten drugi zawodnik miał kilka wyśmienitych sytuacji, jednak albo brakowało celności, albo na posterunku był Zajac. Z kolei bronią gości miały być strzały z dystansu, głównie Dariusza Kołodzieja. Po jednym z nich, Bogusław Wyparło popełnił błąd, wybijając piłkę pod nogi Piotra Bagnickiego, który jednak nie trafił do pustej bramki. Groźnie było także przy rzutach wolnych, wykonywanych przez Kołodzieja. Najpierw z 25 metrów uderzył tuż nad poprzeczką bramki ŁKS-u, a w doliczonym czasie gry w I połowie, po "bombie" z ok. 20 metrów, Wyparło z ogromnym trudem przerzucił piłkę nad bramką.

Co się jednak odwlecze to nie uciecze. W 61. minucie, po faulu Pavola Balaza, Kołodziej spróbował po raz kolejny swoich sił. Tym razem pomylił się golkiper ŁKS-u i piłka po jego nodze wleciała do bramki.

Ostatnie pół godziny to już zdecydowanie słabsza gra ŁKS-u, a asekuracyjna ze strony Podbeskidzia. Gości remis w tym pojedynku satysfakcjonował, zaś atak łodzian przypominały walenie głową w mur. Do końca spotkania żadna z drużyn nie zdołała już strzelić gola, a kibiców "poderwało" jedynie bokserskie starcie Tomasza Hajty z Piotrem Rockim, za które obaj panowie otrzymali solidarnie po żółtej kartce.

W Łodzi więc podział punktów, który jest porażką gospodarzy. Sandecja Nowy Sącz wygrała bowiem swój pojedynek i ucieka ŁKS-owi w ligowej tabeli.

ŁKS Łódź - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (2:1)

0:1 - Matawu 5'

1:1 - Kujawa 10'

2:1 - Gieraga 16'

2:2 - Kołodziej 61'

ŁKS Łódź: Wyparło - Balaz, Woźniczka, Gieraga (82' Salski), Hajto, Madejski (86' Sikora), Kujawa, Świerczewski (79' Wolański), Jackiewicz, Geworgyan, Gikiewicz.

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Zajac - Ganowicz, Matawu, Broniewicz, Dancik, Malinowski (89' Jarosz), Matusiak, Kołodziej (77' Kanik), Patejuk (73' Rocki), Osiński, Bagnicki.

Żółte kartki: Gieraga, Geworgyan, Hajto (ŁKS) oraz Rocki (Podbeskidzie).

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)

Widzów: 3500.

Źródło artykułu: