Przez fatalną w skutkach kontuzję zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie podczas jednego z meczów Młodej Ekstraklasy napastnik Górnika, Tomasz Zahorski stracił aż osiem miesięcy. Determinacja w powrocie do pełni sił i litry potu wylewane na treningach sprawiły, że 26-letni snajper nie tylko wrócił na boisko, ale w ostatnich meczach prezentuje bardzo dobrą formę. Najpierw trafił do siatki w meczu z Sandecją Nowy Sącz, a potem dołożył kolejne dwa trafienia w starciach ze Zniczem Pruszków i MKS-em Kluczbork dzieło zniszczenia wykańczając kilkoma efektownymi asystami. Kibice Trójkolorowych klaskali w dłonie widząc pewność z jaką popularny "Zahor" poczyna sobie na boisku.
- Po kontuzji nie ma już śladu. Przez cały czas mojej rehabilitacji rósł we mnie głód piłki. Oglądanie meczów z trybun to coś najgorszego co może przydarzyć się zawodnikowi. Wtedy chce się wejść na murawę, pomóc drużynie, ale jest to niemożliwe. Na szczęście to już za mną i teraz chcę zaspokoić swój głód strzelania bramek - powiedział w rozmowie z naszym portalem Tomasz Zahorski. - Tak się to fajnie ułożyło, że w trzech ostatnich meczach trafiałem do siatki i to na pewno cieszy. Każda bramka dodaje mi pewności siebie i na pewno nie będę chciał poprzestać na trzech trafieniach. Przed nami jeszcze kilka ważnych spotkań i będę robił wszystko żeby moje bramki przyniosły Górnikowi zwycięstwa i upragniony przez nas wszystkich awans - zapewnił snajper drużyny z Roosevelta.
W środowym meczu z MKS Kluczbork zabrzanie zaprezentowali kawał dobrego futbolu. Entuzjazm gaszą jednak przestoje w grze, jakie górnicza drużyna ostatnimi czasy notuje. - Często zdarzają nam się przestoje w grze i to jest z pewnością niepokojące. Najczęściej przytrafia nam się to zaraz po stracie bramki. Zamiast rzucić się wtedy na rywala my przestajemy grać. Na szczęście strzelona bramka nas pobudza do lepszej gry i wtedy najczęściej idąc za ciosem udaje nam się strzelić kolejną bramkę, która pozwala nam uspokoić grę i spokojnie ją prowadzić. Problem ten leży w naszej koncentracji. Pokazaliśmy w ostatnich meczach, że na boisku rozumiemy się naprawdę dobrze. Jeżeli do tego dołączy głowa na pewno będzie dobrze - podkreślił popularny "Zahor".
Były reprezentant Polski docenił też klasę środowego rywala. - MKS Kluczbork prezentuje bardzo fajny styl gry. Gra otwartą piłkę, nie muruje bramki jak to robi większość drużyn z nami rywalizujących. Z grą jaką Kluczbork prezentuje ta drużyna powinna do samego końca się liczyć w walce o utrzymanie w pierwszej lidze. Również my trzymamy kciuki za MKS, szczególnie w sobotnim meczu z ŁKS-em Łódź. Jeśli ŁKS w sobotę straci punkty w Kluczborku staniemy przed kolejną szansą ataku na fotel wicelidera, a to jest naszym głównym celem. Chłopakom z Kluczborka życzę powodzenia, bo tworzą naprawdę dobry zespół i szkoda by było gdyby ta drużyna spadła do drugiej ligi - przyznał napastnik górniczej jedenastki.
Terminarz Górnika na najbliższy czas jest bardzo ciężki. Mimo to zabrzanie z optymizmem patrzą w przyszłość. - W ostatnich dwóch meczach wykonaliśmy plan w stu procentach i zdobyliśmy komplet punktów. Teraz przed nami arcytrudne wyjazdy do Lublina, Łęcznej i Szczecina. To będą dla nas bardzo trudne mecze, ale po ostatnich zwycięstwach z optymizmem patrzymy w przyszłość. Znamy swoją wartość i wiemy, że stać nas na ugranie kompletu punktów w trzech najbliższych starciach. Deklaracji punktowych składał nie będę, ale mogę zapewnić, że drużyna będzie na te mecze gotowa i nie przyniesiemy kibicom wstydu swoją grą - zakończył 26-letni snajper drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.