Trener Bogusław Baniak zapowiadał taktyczną niespodziankę i rzeczywiście jego podopieczni zagrali inaczej, niż zwykle. Wszyscy próbowali wysokiego pressingu, a więcej zadań ofensywnych mieli boczni obrońcy. Mimo to w pierwszych minutach inicjatywa należała do gości. Nie potrafili oni jednak stworzyć klarownej sytuacji podbramkowej.
Górnika mocno postraszył Marek Fundakowski w 21. minucie, kiedy główkował po dośrodkowaniu Marcina Syroki z rzutu wolnego, ale piękną interwencją popisał się Sebastian Nowak.
Przy linii bocznej bardzo aktywny był Baniak, który impulsywnie reagował na wydarzenia boiskowe. Kiedy piłkarz Górnika długo nie oddawał piłki rywalom, by mogli oni wykonać rzut wolny, szkoleniowiec wbiegł na murawę i sam odebrał futbolówkę.
Zabrzanie mieli optyczną przewagę, lecz niewiele z niej wynikało. Ich strzały były albo zbyt lekkie, albo niecelne. Większą precyzją wykazali się piłkarze Motoru. W 39. minucie mocne uderzenie Wojciecha Białka w krótki róg obronił Nowak, a cztery minuty później Adam Banaś wślizgiem uprzedził przymierzającego się do strzału Fundakowskiego.
Tuż przed przerwą zaskakująco z rzutu wolnego, z ostrego kąta strzelił Dawid Gajewski, lecz Dawid Dłoniak stanął na wysokości zadania. Po zmianie stron Górnik zdecydowanie ruszył do przodu i szybko przyniosło to efekt. W 50. minucie na rajd zdecydował się Grzegorz Bonin, minął kilku rywali i strzelił w słupek. Obrońcy Motoru nie wybili jednak piłki, dopadł do niej Tomasz Zahorski i skierował do siatki. To jego czwarta bramka w czwartym meczu z rzędu.
Niekorzystny wynik nie załamał gospodarzy. Wciąż często gościli oni w okolicach szesnastki rywali, ale Nowak długo mógł być spokojny gdyż, solidnie prezentowali się jego koledzy z defensywy.
Jeśli na kwadrans przed końcem meczu lubelscy kibice wierzyli, że ich ulubieńcy mogą odwrócić losy meczu, to wkrótce zostało to zachwiane. W ciągu 60 sekund dwa trafienia zanotował Adrian Świątek. Szczególnie bramka na 3:0 dla Górnika to kuriozum. Dawid Ptaszyński podał do Michała Maciejewskiego, ten wycofał piłkę do... Świątka, który nie zamierzał zmarnować prezentu. - To było nieporozumienie wśród obrońców. Chciał chyba zagrać do bramkarza i wykorzystałem tę sytuację - cieszy się Świątek.
Rozbity Motor pozwolił Górnikowi na sporo w końcówce. Najpierw Robert Szczot uderzył tuż obok słupka, a chwilę później w dobrej sytuacji Gajewski trafił w poprzeczkę. Wynik nie uległ już zmianie, a po ostatnim gwizdku arbitra goście długo cieszy się z wygranej wraz z swoimi kibicami.
Motor Lublin - Górnik Zabrze 0:3 (0:0)
0:1 - Zahorski 50'
0:2 - Świątek 77'
0:3 - Świątek 78'
Składy:
Motor Lublin: Dłoniak - Kalinowski, Ptaszyński, Maciejewski, Falisiewicz (71' Hempel) - Syroka, Żmuda - Popławski (37' Divo), Król, Białek (59' Adamiec) - Fundakowski.
Górnik Zabrze: Nowak - Magiera, Pazdan, Banaś, Danch - Gajewski, Cebula (73' Strąk), Przybylski, Bonin - Świątek (83' Szczot), Zahorski (78' Pitry).
Żółta kartka: Syroka (Motor).
Sędzia: Rafał Greń (Rzeszów).
Widzów: 2500 (gości: 300).
Najlepszy piłkarz Motoru: Marek Fundakowski.
Najlepszy piłkarz Górnika: Adrian Świątek.
Piłkarz meczu: Adrian Świątek.