Fatum Traugutta trwa - relacja z meczu Lechia Gdańsk - Piast Gliwice

Lechia Gdańsk nadal nie może wygrać na swoim boisku na wiosnę. Tym razem jednak nie udało się gdańszczanom nawet zremisować. Grająca przez ostatnie dziesięć minut w osłabieniu Lechia przegrała z Piastem Gliwice 0:1. Strzelcem jedynej bramki - Bartosz Iwan.

Pierwsza połowa nie dostarczyła kibicom zgromadzonym na stadionie przy ulicy Traugutta zbyt wielu emocji. Gra zarówno Lechii, jak i Piasta skupiała się w środkowej strefie boiska. Pierwszą dobrą szansę gdańszczanie mieli w 16 minucie, kiedy to Hubert Wołąkiewicz podał piłkę w tempo do Pawła Buzały. Ten jednak pogubił się w polu karnym i piłkę złapał z ogromną łatwością Maciej Nalepa. Najlepszą okazję do pokonania Nalepy miał siedem minut później Piotr Wiśniewski. Uderzał on zza pola karnego z rzutu wolnego. Strzelił prosto w okienko, jednak bramkarz Piasta świetnie wybronił piłkę.

To jednak nie Lechia, a Piast Gliwice zdobył bramkę. W 39 minucie z rzutu rożnego dośrodkował Mariusz Muszalik, główkował Bartosz Iwan i goście z Górnego Śląska objęli prowadzenie. - Trener dał mi szansę w podstawowym składzie i odpłaciłem się bramką, z czego się bardzo cieszę - skomentował zadowolony strzelec bramki. - Najbardziej bolą te podteksty, że wszystko było ugadane. Iwan uciekł mi i futbolówka trafiła w niego. Taka piłka nie mogła przejść - dodał będący najbliżej Iwana w tej akcji Wołąkiewicz. W doliczonym czasie gry mógł być remis, jednak sędzia zignorował upadek Tomasza Dawidowskiego na polu karnym, a Paweł Nowak po dojściu do piłki zamiast strzelać, dośrodkowywał. Tym samym tą część gry wygrał Piast.

- Początkowo graliśmy źle. Nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce. Byliśmy bardzo spięci. Bramka ustaliła to co działo się w drugiej połowie. Nie mogliśmy pozwolić sobie na otwartą grę - przyznał trener Piasta, Ryszard Wieczorek. Druga połowa spotkania rozpoczęła się jednak nieoczekiwanie od ataków gliwickiej drużyny. Do 48 minuty Piast oddał trzy strzały, jednak pewnie w bramce Lechii zachowywał się Paweł Kapsa. Kolejne minuty, to stopniowe uzyskiwanie przewagi na boisku przez gdańską Lechię, ale to Piast miał więcej okazji do strzelenia bramek.

W 62 minucie pomocnicy Piasta wrzucili piłkę do biegnącego na bramkę rywali Sebastiana Olszara. Przytomnie zachował się jednak bramkarz gdańskiej jedenastki, który wybiegł z pola karnego i wybił piłkę spod nóg napastnika drużyny z Górnego Śląska. Jeszcze większą szansę zawodnicy gości mieli trzy minuty później. Wtedy Mariusz Muszalik ograł Kapsę i uderzył na bramkę. Z linii bramkowej piłkę wybił jednak nie kto inny, jak Marcin Kaczmarek, który w tym sezonie był już pomocnikiem, obrońcą, napastnikiem, a jak pokazał tym razem może być również bramkarzem.

W przeciwieństwie do wcześniejszych spotkań, trener Lechii Gdańsk - Tomasz Kafarski szybko wprowadził zmiany. Trzeba przyznać, że przyniosły one niezły skutek, gdyż wprowadzeni od 46 do 67 minuty zawodnicy starali się kreować grę. Właśnie wprowadzony w 67 minucie Maciej Rogalski w 75 minucie podał piłkę do wprowadzonego tuż po przerwie Ivansa Lukjanovsa, ale Wania trafił piłką w słupek bramki Nalepy! Co ciekawe nie minęły trzy minuty i drugi raz piłka odbiła się od słupka. Tym razem z ostrego kąta strzelał Tomasz Dawidowski. Właśnie Dawid był też negatywnym bohaterem spotkania. W 80 minucie Piast miał wykonywać rzut wolny, a Dawidowski... kopnął ustawioną już piłkę przez zawodników z Gliwic. Sędzia mógł podjąć jedną decyzję - pokazał wychowankowi Lechii drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Tym samym Dawidowski po raz pierwszy w karierze zszedł z boiska po drugiej żółtej kartce. - Odbyliśmy z Tomkiem kilka rozmów na temat jego żółtych kartek. Nawet chwilę przed rozpoczęciem meczu z Piastem. Te spotkanie pokazało, jakie ciśnienie wytworzyliśmy wokół tego pojedynku że nawet tak doświadczony piłkarz nie wytrzymał tego. Zachowanie Dawidowskiego jest karygodne - skomentował trener Kafarski Do końca spotkania żaden z zespołów nie stworzył bramkowych sytuacji i grający konsekwentnie Piast wywiózł ze słabej w Gdańsku Lechii trzy punkty. - Widzieliśmy Lechię, którą nigdy już nie będziemy oglądać. Sam nie poznawałem tego co widziałem na boisku - dodał gdański szkoleniowiec.

Lechia Gdańsk - Piast Gliwice 0:1 (0:1)

0:1 - Iwan 39'

Składy:

Lechia Gdańsk: Kapsa - Bąk, Wołąkiewicz, Kożans, Kaczmarek - Laizans (46' Lukjanovs), Surma, Nowak (55' Pietrowski) - Wiśniewski, Dawidowski, Buzała (67' Rogalski).

Piast Gliwce: Nalepa - Michniewicz, Glik, Gamla, Smektała (75' Chylaszek) - Biskup, Zganiacz, Szary, Iwan (84' Matuszek) - Olszar (72' Paluchowski), Muszalik.

Żółte kartki: Kożans, Dawidowski (Lechia), Gamla (Piast).

Czerwona kartka: Dawidowski (Lechia) - za drugą żółtą.

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Najlepszy zawodnik Lechii: Marcin Kaczmarek.

Najlepszy zawodnik Piasta: Kamil Glik.

Najlepszy zawodnik meczu: Marcin Kaczmarek.

Ocena meczu: 3,0 - Spotkanie pomiędzy Lechią Gdańsk, a Piastem Gliwice nie przyniosło zbyt wielu emocji. Szczególnie pierwsza część gry toczyła się w mizernie wolnym tempie, a gdyby nie bramka, kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Traugutta nie wiedzieliby, czy gwizdek kończący pierwszą połowę nie był przypadkiem gwizdkiem zaczynającym mecz, a na boisku toczyła się dotychczas jedynie rozgrzewka. W drugiej połowie było już więcej akcji, dwa słupki i zagrania Marcina Kaczmarka ożywiły nieco sytuację na boisku. To jednak zbyt mało na najwyższą klasę rozgrywkową liczącego niespełna 40 milionów mieszkańców kraju.

Widzów: 5.000 (w tym około 150 z Gliwic).

Źródło artykułu: