Kolejorz odstawił Śląsk na boczny tor - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Lech Poznań

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piłkarze Śląska Wrocław jeżeli chcą pozostać w ekstraklasie muszą w końcu wygrać spotkanie. W niedzielę wrocławianie doznali kolejnej porażki - tym razem z Lechem Poznań. Dwa gole zdobył Robert Lewandowski, dwie asysty zaliczył Sławomir Peszko. Szanse Kolejorza na mistrzostwo Polski poważnie wzrosły.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed tym spotkaniem obydwa zespoły bardzo chciały wygrać. Wrocławianie, bo w tym roku jeszcze nie zwyciężyli oraz niebezpiecznie zbliżają się do strefy spadkowej - poznaniacy, bo nagle pojawiła się całkiem realna szansa na mistrzostwo Polski. Po niedzielnych zawodach wiemy już, kto swój cel osiągnął oraz dlaczego oba zespoły w tabeli ekstraklasy dzieli taka różnica punktów. Ale po kolei...

Zaczęło się dość obiecująco dla gospodarzy. Początek spotkania to szaleńcze tempo rozgrywania akcji. Tego dawno przy Oporowskiej nie widziano. Piłkarze Śląska jak równy z równym walczyli z faworyzowanym Kolejorzem. Pierwsze strzały oddawane przez zawodników zielono-biało-czerwonych były jednak niecelne. Po dziesięciu minutach gry zaatakowali poznaniacy. Najpierw niecelnie uderzył Sławomir Peszko, a później Sergei Kriwiec przegrał pojedynek sam na sam z Marianem Kelemenem.

Piłkarze Śląska byli często przy piłce, wydawało się, że mają optyczną przewagę na boisku, a to Lechici zadali mocne uderzenie. W 22. minucie Kriwiec idealnie dośrodkował z rzutu wolnego i świetny strzał głową oddał Robert Lewandowski. Lechici objęli prowadzenie, golkiper Śląska bez szans. - Do momentu straty gola myślę, że nie byliśmy gorszym zespołem. Stwarzaliśmy sobie sytuacje. Były akcje, były podania, gdzie jak uważam prowadziliśmy z Lechem wyrównaną grę - mówił po meczu Łukasz Madej. Dosłownie dwie minuty później doskonałą okazję miał Grzegorz Wojtkowiak, ale po jego główce dobrą formę potwierdził Kelemen.

Gospodarze blisko zdobycia gola byli w 34. minucie. Wtedy to po długiej wrzutce Mariusza Pawelca groźny strzał głową oddał Piotr Ćwielong - gości uratowała poprzeczka. W pierwszej połowie było jeszcze kilka ciekawych akcji z jednej i drugiej strony, ale wynik nie uległ już zmianie.

Początek drugiej odsłony zawodów to nokautujące uderzenie Kolejorza. Peszko podał ze skrzydła do Dimitrije Injaca, a ten uderzył nie do obrony z 17 metrów. - Druga bramka była nam bardzo potrzebna. W szatni motywowaliśmy się, żeby dobrze zacząć, bo drugi gol ustawi ten mecz, będzie jakiś spokój na boisku i więcej miejsca - komentował już po spotkaniu Peszko. Po tym golu goście w pełni zaczęli panować na boisku i stwarzali sobie kolejne groźne okazje. Najpierw piłkę już z linii bramkowej wybił Dariusz Sztylka, a 57. minucie wrocławianie nie zapobiegli już utracie trzeciego gola. Poznaniacy wyprowadzili zabójczy kontratak. Peszko podał w tempo do Lewandowskiego, a ten wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.

W dalszej fazie meczu sytuacja na boisku niewiele się zmieniała. W 86. minucie Kolejorz mógł jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale Lewandowski przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem.

Po meczu zdecydowanie lepszy humory mieli zawodnicy ze stolicy Wielkopolski. Kibice Śląska muszą teraz martwić się o to, by ich drużyna utrzymała się w ekstraklasie. Przed wrocławianami dwa trudne, wyjazdowe spotkania. - Myślę, że w następnym spotkaniu z Piastem Gliwice przy trochę większej konsekwencji szczególnie w pojedynkach jeden na jeden powinniśmy sobie zapewnić utrzymanie. Nie będziemy na pewno czekać na ostatni mecz z Arką - stwierdził Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska.

Śląsk Wrocław - Lech Poznań 0:3 (0:1)

0:1 - Lewandowski 22'

0:2 - Injac 47'

0:3 - Lewandowski 57'

Składy:

Śląsk Wrocław: Kelemen - Socha, Sztylka, Pawelec, Spahić, Madej (65' Marek Gancarczyk), Łukasiewicz (65' Sotirović), Dudek, Ulatowski (76' Klofik), Ćwielong, Szewczuk.

Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Arboleda, Bosacki, Seweryn Gancarczyk, Djurdjević (74' Zapotoka), Kriwiec, Injac, Wilk (80' Mikołajczak), Peszko (70' Kikut), Lewandowski.

Żółte kartki: Madej (Śląsk) oraz Injac, Seweryn Gancarczyk (Lech).

Sędzia: Robert Małek (Zabrze).

Widzów: 7000 ( w tym gości około 500).

Ocena meczu: 4,5. Bardzo dobre zawody - zwłaszcza w pierwszej połowie. Dużo ciekawych akcji, sytuacji bramkowych. Pewne zwycięstwo Kolejorza okraszone trzema golami.

Źródło artykułu: