Tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego, na trybunach stadionu przy al.Unii pojawiła się niemal w komplecie drużyna koszykarzy Łódzkiego Klubu Sportowego. I choć zawodnicy ci sami nie zdołali wywalczyć awansu do ekstraklasy, przegrywając minimalnie decydujące spotkanie, to przecierali oczy ze zdumienia, jak nudny może być mecz piłkarski.
Na boisku bowiem w pierwszej połowie nie działo się prawie nic. Prawie, ponieważ na dobrą sprawę odnotować można jedną, ale za to długą akcję Pogoni. Sprokurował ją kiks Wahana Geworgyana, który wystawił piłkę na 16. metrze Przemysławowi Pietruszce i mieliśmy pierwszy celny strzał w tym spotkaniu. Bogusław Wyparło zdołał jednak efektowną paradą przerzucić futbolówkę nad poprzeczką. Była to długa akcja Portowców, bowiem oglądaliśmy aż 4 rzuty rożne z rzędu. Ostatni z nich przyniósł w końcu gola. Po zamieszaniu w polu karnym, piłka trafiła na 20. metr do Piotra Petasza, ten strzelił mocno i po rykoszecie o nogę Rafała Kujawy, zatrzepotała w siatce, obok zdezorientowanego Wyparły.
Emocji w pierwszej połowie więcej nie było. Ataki łodzian przypominały bicie głową w mur i to mur, ustawiony bardzo daleko od bramki gości. Zawodnicy Pogoni natomiast prowadzili i więcej do szczęścia im potrzebne nie było, więc nie forsowali tempa.
Ciekawiej zrobiło się na murawie dopiero po przerwie. ŁKS wyrównał w 47. minucie. Po dośrodkowaniu w pole karne, o górną piłkę walczyli Łukasz Gikiewicz i Krzysztof Hrymowicz. Gdzie jednak dwóch się bije, tam trzeci korzysta... Wylądowała ona bowiem pod nogami Piotra Madejskiego, ten "wkręcił" w ziemię Marcina Nowaka i pewnym strzałem pokonał Radosława Janukiewicza. Kibice nie zdążyli się jeszcze nacieszyć bramką, a ŁKS znów przegrywał. W rolach głównych tym razem właśnie Hrymowicz i Nowak, a także fatalny błąd defensywy gospodarzy. W polu karnym tuż przy linii końcowej z piłką znalazł się Nowak, przerzucił ją na długi słupek do zupełnie niepilnowanego Hrymowicza, który z metra wpakował ją do pustej bramki.
ŁKS przez kolejne minuty atakował coraz śmielej, choć zazwyczaj nieporadnie. Widać było jednak olbrzymią motywację, co odzwierciedlało się w coraz większym zaostrzaniu się meczu, nad czym nie panował arbiter - pan Wojciech Krztoń.
Drugi gol dla ŁKS-u padł w końcu w 88. minucie. ŁKS strzelał kilkakrotnie, piłkę za każdym razem blokowali obrońcy Pogoni, jednak znajdowała się ona coraz bliżej bramki gości. Po kolejnej próbie, dostała się ona na 5. metr pod nogi Janusza Wolańskiego i ten zawodnik doprowadził do remisu.
Arbiter przedłużył drugą połowę aż o 6 minut i w tym czasie widać było, że podział punktów nikogo nie zadowala. Obie drużyny rzuciły się do ofensywy, odkrywając się przy tym. Przez te 6 minut oglądaliśmy więcej akcji niż przez poprzednie 90. Oba zespoły miały szanse, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednak ostatecznie w Łodzi podział punktów.
Mecz poprzedziła minuta ciszy, dla uczczenia pamięci zmarłego w poniedziałek, wieloletniego działacza sekcji koszykówki kobiet ŁKS-u - Wojciecha Smacznego.
ŁKS Łódź - Pogoń Szczecin 2:2 (0:1)
0:1 - Petasz 23'
1:1 - Madejski 47'
1:2 - Hrymowicz 51'
2:2 - Wolański 88'
Składy:
ŁKS Łódź: Wyparło - Balaz (62' Wolański), Woźniczka, Gieraga, Hajto, Bendkowski (72' Salski), Kujawa, Świerczewski, Madejski, Geworgyan, Gikiewicz.
Pogoń Szczecin: Janukiewicz - Nowak, Hrymowicz, Jarun, Rogalski (68' Wólkiewicz), Bojarski (87' Mysiak), Lebedyński (65' Moskalewicz), Koman, Pietruszka, Woźniak, Petasz.
Żółte kartki: Świerczewski, Madejski, Hajto, Woźniczka (ŁKS) oraz Rogalski, Woźniak (Pogoń).
Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).
Widzów: 3000 (ok. 20 gości).