Kapitan Górnika: Jeżeli spadniemy to będzie koniec piłki w Łęcznej

Rywalizacja o utrzymanie w I lidze nie przestaje być interesująca. Drużyny z dołu tabeli nie stoją na straconej pozycji w meczach z wyżej notowanymi przeciwnikami, co potwierdził Górnik Łęczna remisując z Górnikiem Zabrze.

Zielono-czarni po trzytygodniowej przerwie w rozgrywkach zanotowali trzy kolejne porażki i przesunęli się do strefy spadkowej. Punkt zdobyty w sobotę pozwolił im awansować na 14. miejsce w tabeli. - Zagraliśmy lepiej, niż w trzech ostatnich meczach. Wtedy zabrakło nam charakteru i przede wszystkim walki. Teraz każdy walczył - to jest najważniejsze w tej lidze - ocenia Veljko Nikitović.

Największy problem łęcznian to brak precyzji w okolicach bramki rywali. Ich niemoc strzelecka trwała 388 minut. Przełamał ją... Adam Danch. Obrońca Górnika Zabrze pokonał własnego bramkarza w 40. minucie sobotniego spotkania. - To był do tej pory mankament w naszej grze. W ostatnich trzech meczach nie stworzyliśmy praktycznie żadnej sytuacji strzeleckiej. W pierwszej połowie było trochę sytuacji, w drugiej też było parę strzałów z boku i dośrodkowań. Był to dobry mecz w naszym wykonaniu. Szkoda, że nie udało się wygrać - analizuje kapitan łęczyńskiej drużyny.

Sytuacja zielono-czarnych w tabeli wciąż pozostaje trudna. Załamanie formy w końcówce sezonu może oznaczać spadek do II ligi, gdyż rywale sukcesywnie gromadzą punkty. - Jesteśmy świadomi, że zostało jeszcze sześć kolejek do końca, stąd każdy mecz dla nas jest jak finał. Musimy "zrobić" jak najwięcej punktów, żeby zostać w tej lidze. Mamy jasny sygnał od pana prezesa Dmoszyńskiego - jeżeli spadniemy z ligi, to będzie koniec piłki w Łęcznej. Naprawdę nie chcemy tego. Pragniemy, żeby klub dalej się rozwijał i żeby ten stadion gościł też kluby z ekstraklasy - przekonuje Nikitović.

Na własny stadion Górnik powróci dopiero 26. maja. Teraz czekają go trzy kolejne wyjazdy, a dotychczas łęczyńska jedenastka na boisku przeciwnika zwyciężyła zaledwie raz. - Mamy trzy ciężkie wyjazdowe mecze z zespołami, które są w naszych okolicach w tabeli. Trzeba zrobić wszystko, żeby przywieźć jak najwięcej punktów z tych meczów i zapewnić sobie utrzymanie - zauważa 30-letni piłkarz.

Źródło artykułu: