Przypomnijmy. Za wydarzenia z meczu Pucharu Polski pomiędzy Zagłębiem i Pogonią, wojewoda Zygmunt Łukaszczyk zdecydował, że Stadion Ludowy ostanie zamknięty dla kibiców na 5 kolejnych spotkań ligowych. Decyzja zapadła dzień przed ważnym meczem z Górnikiem Polkowice, który może zdecydować o awansie jednej, bądź drugiej drużyny do I ligi. Zaskakuje to, że decyzja z Urzędu Wojewódzkiego dotarło do klubu drogą dość nietypową, przez wysłanego specjalnie gońca. Jak wynika z naszych informacji, klubowa sekretarka, która nie chciała przyjąć pisma, do czego ma prawo, była straszona interwencją prokuratora.
Ostatecznie Wojewoda częściowo wycofał się ze swojej decyzji. Na mecz będzie mogło wejść 900 kibiców, jeżeli nie dojdzie do żadnych incydentów, na kolejne spotkania stadion zostanie otwarty dla publiczności. O zmianie zdania przez Wojewodę, zdecydowała interwencja Prezydenta Sosnowca Kazimierza Górskiego. - Na szczęście prezydent przebywał akurat w Katowicach. Natychmiast wsiadł do samochodu i pojechał do Urzędu Wojewódzkiego. Po różnych perypetiach udało mu się w końcu dostać do Wojewody, który nie bardzo potrafił wytłumaczyć powody swojej decyzji i podjęcia jej akurat w tym momencie - relacjonuje rzecznik sosnowieckiego magistratu Grzegorz Dąbrowski.
W Sosnowcu powstają pytania, czy zamknięcie stadionu przez reprezentującego Platformę Obywatelską Wojewodę nie było dyktowane względami politycznymi. Przed spotkaniem miało się odbyć uroczyste otwarcie kompleksu sportowego, zbudowanego z myślą o utworzeniu centrum pobytowego na Euro 2012. W nim, a także w późniejszym meczu miał uczestniczyć kandydujący z ramienia SLD na urząd prezydenta RP Grzegorz Napieralski. - Ta nieprzychylna dla Sosnowca, klubu i kibiców decyzja, zapadła w dziwnych okolicznościach - komentuje Dąbrowski.