Rafał Górak (trener Ruchu): Bramkę straciliśmy w efekcie zaledwie jednego błędu. Ten jeden jedyny raz nie udało nam się upilnować w polu karnym Marcina Sobczaka. Wynik był otwarty do ostatniej minuty, nieważne czy przegrywa się na początku, czy w samej końcówce. Trzy punkty zostają w Bydgoszczy, ale liga się jeszcze nie skończyła i wszystko jest możliwe.
Marcin Sobczak (napastnik Zawiszy): Tyle razy w tym meczu wchodziłem w pole karne i nie było żadnego efektu. Udało się dopiero w samej końcówce. Do tego potrzebne jest szczęście. Tak jak rywale strzelali bramki w końcówkach, tak teraz może my będziemy do końca sezonu trafiać w ostatnich fragmentach. Tak naprawdę był to mecz walki, bo z obu stron nie było klarownych sytuacji. Zasługujemy na ten awans, bo Ruch nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę.
Mariusz Kuras (trener Zawiszy): Mieliśmy przed sobą siedem egzaminów do zdania. W środowy wieczór zdaliśmy dopiero pierwszy. W tym meczu było wszystko - kapitalny doping i walka o każdą piłkę. Czekaliśmy do końca na to zwycięstwo i Bozia wynagrodziła nam serce włożone w grę. Dawno już nie przeżyłem takich emocji. Teraz musimy do końca wygrywać spotkania i liczyć na to, że nasi główni rywale w walce o awans gdzieś stracą punkty. Ruch ma nadwyżkę punktów, my tego komfortu nie mieliśmy. Ważne, żeby w sobotę też cieszyć się z trzech oczek.