Gramy na luzie, gra nas cieszy - komentarze po meczu Wisła Płock - KSZO Ostrowiec Św.

Dla Wisły mecz z KSZO Ostrowiec był niezwykle ważnym spotkaniem, bowiem płocki zespół ma tylko jeden punkt przewagi nad strefą spadkową. Gospodarze, mimo udanego początku, nie sprostali zadaniu.

Czesław Jakołcewicz (trener KSZO): Chciałbym podziękować swoim zawodnikom za zwycięstwo. Uważam, że zagraliśmy poprawny mecz, chociaż w drugiej połowie zaczęliśmy bronić wyniku. Cofnęliśmy się za bardzo i daliśmy grać Wiśle. W pierwszej połowie byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym, graliśmy piłką i to zaprocentowało bramkami. W końcówce meczu zabrakło nam trochę sił, przyjechaliśmy do Płocka przed meczem, tak więc podróż dała nam się trochę we znaki. Cieszę się z wyniku, dalej robimy swoje. Gramy kolejny mecz na wyjeździe i będziemy chcieli pokazać dobrą piłkę, taką, na jaką nas dzisiaj stać. Gratuluję swojemu zespołowi zwycięstwa, a Wiśle życzę utrzymania w lidze. Byłem tutaj trenerem i darzę sympatią ten zespół.

Adam Cieśliński (napastnik KSZO): Dziś strzeliliśmy trzy bramki, a mogliśmy zdobyć ich jeszcze więcej. Sam miałem wyśmienitą sytuację, której bardzo teraz żałuję. Mogłem dołożyć jeszcze przynajmniej jedno trafienie. Nie widziałem, że dobrze wychodził też Marcin Folc, bo wtedy być może próbowałbym jemu dograć. W sumie napastnik musi strzelać i wiadomo, że nie wszystko wchodzi. Ale teraz nie ma co tego rozpamiętywać. Najważniejsze, że wygraliśmy. Uważam, że w przekroju całego meczu byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Przy pierwszej bramce uderzał Krystian Kanarski. Piłka odbiła się od słupka, bramkarz ją jeszcze jakoś sparował. Ja akurat nadbiegałem i pozostało mi dobić z bliska do praktycznie pustej bramki. Powiem szczerze, że nigdy jeszcze nie strzeliłem gola w taki sposób. Chyba był to najłatwiejszy gol w mojej karierze. W drugiej sytuacji spisał się Jarek Białek, który dobrze uderzył na bramkę. Ja poszedłem na wślizgu, dziubnąłem lekko piłkę do Krystiana, a ten bez najmniejszych problemów skierował ją do bramki. Trzecia bramka padła po błędzie zawodnika Wisły, który zagrał do Kuby Cieciury. Jemu nie pozostało nic innego jak z zimną krwią wykorzystać taki prezent.

Łukasz Matuszczyk (obrońca KSZO): Mecz dobrze się dla nas ułożył, choć nie od samego początku, bo przegrywaliśmy po bramce z rzutu karnego. Ale pokazaliśmy, że KSZO to drużyna, która potrafi podnieść się z niekorzystnego wyniku. Zdobyliśmy trzy bramki i potrafiliśmy ten korzystny wynik utrzymać do samego końca, z czego się bardzo cieszymy. Dużo ze sobą rozmawiamy. Wiadomo, że zeszła z nas presja związana z walką o utrzymanie. Oby się jeszcze poprawiło w klubie, bo na boisku widać, że gramy na luzie. Gra nas cieszy.

Jakub Cieciura (pomocnik KSZO): Trzeci mecz gramy na luzie. W końcu zaczęliśmy grać to, z czego zawsze słynął KSZO. Gramy piłką i wychodzi nam to. Takim przełamaniem był chyba mecz w Gorzowie Wielkopolskim, a osiągnięty tam wynik uspokoił naszą grę. Rezultaty przyszły bardzo szybko. Z GKP po ciężkiej podróży zremisowaliśmy, następnie praktycznie zdeklasowaliśmy Podbeskidzie. W środę po niemrawym początku pokazaliśmy się z dobrej strony i Wisła nie miała wiele do powiedzenia. Cieszą trzy bramki, cieszą trzy punkty. Utrzymanie mamy już pewne, więc teraz możemy powalczyć o jak najwyższe miejsce w lidze.

Jan Złomańczuk (trener Wisły): Zaczęliśmy spotkanie bardzo dobrze. Mieliśmy grać pressingiem i tak padła bramka. Niestety po 15 minutach zespół uwierzył, że mecz już jest wygrany. Cztery błędy, w tym trzy bramki dla KSZO i to ustawiło spotkanie. W przerwie dokonałem dwóch zmian. Później był słupek Sekulskiego, z pięciu metrów przestrzelił Solecki, Grzelak nie trafił z siedmiu metrów... Można było nawiązać walkę, gdybyśmy zdobyli bramkę na początku drugiej połowy. Niestety sami sobie utrudniliśmy sytuację. Teraz wyjeżdżamy do Podbeskidzia na bardzo trudne spotkanie, którego nie możemy przegrać.

Marcin Nowacki (pomocnik Wisły): Podarowaliśmy rywalom dwie bramki. To my zdobyliśmy prowadzenie i nie wiem dlaczego nie poszliśmy za ciosem, tylko oddaliśmy pole rywalom. Oni to wykorzystali, zaczęli z nami grać, bo pierwsze piętnaście minut należało do nas. Gdybyśmy poszli za ciosem, myślę, że spokojnie ten mecz byśmy wygrali. Przed drugą połową powiedzieliśmy sobie, że musimy gonić wynik, bo mamy zespół z charakterem, co było widać na Motorze. Jesteśmy dobrze przygotowani, wybiegani i możemy walczyć przez 90 minut. Mieliśmy w drugiej połowie swoje sytuacje, kiedy prowadziliśmy grę. Rywale ustawili się na kontry, a my musieliśmy szybko strzelić kontaktową bramkę. Niestety ta sztuka nam się nie udała.

Komentarze (0)