Marek Motyka: Dobrze, że Cracovia się utrzymała, ale martwię się Wisłą

- Nieprawdopodobna sytuacja. Wydawało się, że Wisła w pełni kontroluje, to co ma w rękach, czyli zwycięstwo. Nagle, ni stąd, ni zowąd przypadkowy rzut wolny. Wydawało się, że Wisła broniąc całym zespołem, będzie bezpiecznie. Jak ten samobój wpadł z takiej odległości? Ja jestem w szoku - mówił dla SportoweFakty.pl po 181. Wielkich Derby Krakowa Marek Motyka - w przeszłości zawodnik zarówno Cracovii i Wisły.

- Nawet nie widziałem dokładnie kto to strzelił... - mówił tuż po meczu 52-letni szkoleniowiec, a na wskazówkę, że piłkę do własnej siatki skierował Mariusz Jop zareagował: O Jezus, Maria - jaki pech. Grał przyzwoicie, a niefrasobliwy strzał może pozbawić Wisłę mistrzostwa.

Remis w derbach przy jednoczesnym zwycięstwie poznańskiego Lecha, na kolejkę przed końcem pozbawił Wisłę pozycji lidera, co w praktyce może oznaczać pożegnanie się z mistrzostwem. Pasom remis dał utrzymanie w lidze: - Lech wygrał w ostatnich sekundach. Można narzekać na poziom ligi, ale na brak emocji na pewno nie. To jest niesamowita sprawa. Mówiłem przed meczem, że bałem się, że Cracovia się utrzyma i remisem zaprzepaści mistrzostwo Wiśle. Jest oczywiście kwestia ostatniego meczu. Lech może się potknąć, gra z Zagłębiem Lubin, więc sytuacja robi się ciekawa. Jest to cień szansy dla Wisły.

Kontrakt Henryka Kasperczaka z Wisłą wygasa po zakończeniu sezonu. Nie jest tajemnicą, że jego przedłużenie uzależnione było od zrealizowania określonego celu, czyli obrony mistrzostwa. Jaka zatem przyszłość może czekać Kasperczaka, któremu plany na ostatniej prostej pokrzyżował fatalny samobój Jopa? - Trudno mi powiedzieć, jak oceni to właściciel klubu, jak to będzie odbierane. Dotychczas wszystko szło z zgodnie z planem. Trener Kasperczak konsekwentnie realizował swój plan i właściwie do ostatnich sekund derbów wszystko szło po jego myśli. Teraz wszystko odwróciło się do góry nogami. Trudno więc mi zabierać głos w sprawie przyszłości trenera Kasperczaka - mówi Motyka.

Były trener między innymi Polonii Bytom i Korony Kielce przyznał, że przed sezonem nie zakładał, że Cracovia po raz drugi z rzędu będzie do ostatnich kolejek drżeć przed spadkiem z ekstraklasy. - Byłem kompletnie zaskoczony tym, że Cracovia zaplątała się w strefę spadkową. Moim zdaniem potencjał piłkarzy Cracovii jest absolutnie na miejsca 1-8. Natomiast drugi raz z rzędu zaplątała się w walce o byt i spowodowała wysokie ciśnienie prezesowi Filipiakowi. Nie wyobrażałem sobie, żeby Cracovia po raz drugi spadła z ligi. To była totalna katastrofa nie tylko dla sponsora, ale też dla Krakowa. Pasom buduje się wspaniały stadion, a derby to prawdziwe święto. Dla mnie osobiście dobrze, że Cracovia się utrzymała - komentuje Motyka i myślami wraca do bliższej jego sercu Białej Gwiazdy. - Martwię się jednak Wisłą. Nie ukrywam, że chciałbym, żeby zdobyła mistrzostwo i liczę, że jeszcze kolejne zrządzenie losu jej w tym pomoże.

Komentarze (0)