W opinii wielu kibiców bez Marcina Robaka w linii ataku wartość Widzewa Łódź spadłaby o połowę. 28-letni napastnik lidera tabeli zaplecza ekstraklasy ma już na koncie piętnaście bramek i przewodzi w klasyfikacji strzelców. W środowym meczu z Gieksą snajper drużyny z Alei Piłsudskiego nie tylko zaliczył asystę przy drugim trafieniu Tomasza Lisowskiego, ale również sam pięknym strzałem pokonał bramkarza katowickiej drużyny ustalając wynik spotkania na 3:0. Mimo wysokiego zwycięstwa, jakie lider odniósł przy Bukowej kluczowy zawodnik łodzian z uznaniem mówił o drużynie gospodarzy.
- Chłopaki z Gieksy pokazali, że potrafią grać w piłkę. Widać, że nie walą piłki na ślepo do przodu, ale próbują rozgrywać akcje. Jeśli drużyna latem zostanie jeszcze wzmocniona, na pewno to zaprocentuje i niebawem będzie odgrywać znaczącą rolę w pierwszej lidze - powiedział snajper Widzewa. - Słyszałem głosy, że Gieksa już w tym sezonie miała mierzyć w awans. Wydaje mi się, że w tym sezonie to już raczej nierealne, bo musieliby wygrać wszystkie mecze do końca sezonu i liczyć na seryjne wpadki drużyn z czołówki, ale myślę, że z obecną formą w przyszłym sezonie Gieksa może spokojnie włączyć się do walki o awans - dodał Robak.
Widzew mimo ambitnej gry gospodarzy wyjechał z Katowic z tarczą, strzelając GKS-owi trzy bramki. - Strzeliliśmy trzy bramki w meczu wyjazdowym, a z przebiegu meczu wydaje mi się, że mogliśmy pokusić się o kolejne trafienia. Stworzyliśmy kilka dobrych sytuacji strzeleckich i bardzo cieszymy się z tego, że nasza gra ofensywna tak dobrze nam wychodziła. GKS zagrał bardzo agresywnie, ale my potrafiliśmy stawić im czoła i wygrać to spotkanie - nie ukrywał radości napastnik lidera pierwszoligowej tabeli.
Przed meczem wiele mówiło się o tym, że potężnie zbudowany stoper Gieksy, Jakub Dziółka może uprzykrzyć życie Robakowi. Tymczasem to zawodnik Widzewa kilkukrotnie ośmieszył doświadczonego defensora katowickiej jedenastki ogrywając go jak juniora. - Wiedziałem, że pojedynki główkowe będą silną stroną Dziółki, który imponuje warunkami fizycznymi i dobrą grą głową. Wiedziałem jednak też, że ma on problemy z grą dołem i jeśli odwrócę się w kierunku bramki to będzie miał on spore problemy z tym żeby mnie dogonić. Jak się okazało udało mi się zdobyć bramkę i to cieszy. Dziółka myślał, że będę próbował zagrywać piłkę wzdłuż pola, a ja zdecydowałem się na silnym strzał i piłka wpadła pod poprzeczkę. Oby tak dalej, bo awans jest tuż, tuż - zauważył najlepszy strzelec Widzewa.