Niespełniony obowiązek - relacja z meczu Wisła Kraków - Odra Wodzisław Śląski

- Musimy wygrać z Odrą - to nasz obowiązek - mówił po derbowym remisie z Cracovią kapitan Wisły, Akradiusz Głowacki. Strata punktów z Pasami praktycznie pozbawiła Białą Gwiazdą szans na mistrzostwo Polski, ale by mieć na to jeszcze jakieś nadzieje, musieli wygrać z Odrą i liczyć na to, że Zagłębie Lubin nie przegra z Lechem Poznań. W sobotę wiślacy jednak nie spełnili rzeczonego obowiązku - zremisowali przed własną publicznością z Odrą, znów tracąc bramkę w ostatniej akcji meczu. Krakowianom nie udało się obronić mistrzostwa kraju i na osłodę pozostało im wywalczone po raz 34. w 104-letniej historii klubu miejsce na podium.

Wiślacy od pierwszego gwizdka nadawali ton grze. Jednak ani razu nie zgotowali "piekła" pod bramką Odry. Raczej zagrażali w regularnych odstępach kilku minut. Pierwszy raz w opałach Arkadiusz Onyszko był w 8. minucie, kiedy Małecki dośrodkował z rzutu rożnego, a pozostawiony bez opieki Marcelo oddał strzał głową, ale bramkarz Odry po raz pierwszy kapitalnie interweniował. Sześć minut później po dośrodkowaniu Radosława Sobolewskiego i rykoszecie od Łukasza Pielorza, centymetry zadecydowały o tym, że piłka nie wpadła Onyszce za kołnierz. W 20 minucie gospodarze wypracowali sobie najlepszą okazję na objęcie prowadzenia. Wojciech Łobodziński zagrał prostopadle w pole karne do Piotra Brożka, który zdecydował się na strzał prawą - słabszą - nogą i w efekcie stojąc 8 metrów od bramki Odry, fatalnie spudłował. W 24. minucie Aleksander Kwiek nonszalancko stracił piłkę w środku pola, przejął ją Rafał Boguski i uruchomił na prawej stronie Łobodzińskiego. Ten dośrodkował z powrotem zagrał ją do "Bogusia", ale jego uderzenie głową świetnie obronił Onyszko. Po kolejnych czterech minutach błąd w wyprowadzaniu akcji popełnił Marcin Malinowski. Piłka trafiła do Małeckiego, który przekazał ją Łobodzińskiemu. Skrzydłowy Wisły w wyśmienitej sytuacji uderzył kompletnie niecelnie.

Większość ataków Wisły była prowadzona prawą stroną. Lewą flanką szarpnął w 35. minucie Małecki, by indywidualną akcję zakończyć dobrym zagraniem w pole bramkowe Odry, gdzie w ostatniej chwili pod nogi wiślakom rzucił się Onyszko i złapał piłkę. Ta sztuka nie udała mu się jednak kilkadziesiąt sekund później, kiedy prawą stroną przedarł się Peter Singlar, zagrał płasko wzdłuż bramki, do piłki nie zdążył Onyszko i czający się przy dalszym słupku Małecki z najbliższej odległości wepchnął piłkę za linię bramkową. Dopiero po stracie gola goście ze Śląska pierwsi zagrozili bramce Marcina Juszczyka. Nie był to jednak wynik zespołowej akcji, a indywidualnego błysku Brasilii, który kątem oka zobaczył, że Juszczyk jest wysunięty z bramki i postanowił go przelobować. Brazylijczyk pomylił się naprawdę minimalnie.

W drugiej części gry Odra, która potrzebowała zwycięstwa, by myśleć o zachowaniu ligowego bytu, zagrała bardziej odważnie. To jednak skutkowało tylko i wyłącznie kolejnymi okazjami dla Wisły. Najpierw w 50. minucie Łobodziński ostemplował poprzeczkę Odry. Osiem minut później strzał Małeckiego z 15 metrów w świetnym stylu obronił Onyszko. Po chwili Boguski z lewej strony niedokładnie zagrał do stojącego w polu karnym rywali Małeckiego. Do piłki dopadł jednak Issa Ba, ale jego uderzenie zablokował... właśnie stojący na linii strzału Małecki. W 66. minucie przed kolejną szansą stanął Małecki, ale po raz kolejny znakomicie spisał się Onyszko.

Z każdą minutą Odra grała coraz śmielej, ale kompletnie nie miała pomysłu na rozgryzienie obrony Wisły. Raz jej piłkarzom udało się dojść do sytuacji strzeleckiej w polu karnym gospodarzy, ale po uderzeniu Daniela Bueno piłkę na pierś przyjął Arkadiusz Głowacki. Dopiero w ostatniej akcji meczu po długim zagraniu z linii obrony Marcelo bez szczęścia zgrał piłkę pod nogi Marcina Chmiesta, który przekazał ją Bueno, a Brazylijczyk kropnął ile sił w nogach i pokonał Marcina Juszczyka. Jednak wtedy mało kto z widzów na Suchych Stawach spoglądał w pole karne Wisły. Oczy większości kibiców skierowane były na przeciwległą stronę, gdzie zasiadali fani Odry, do których przedostać się chcieli chuligani Wisły. Musiałą interweniować ochrona, rozpylając gaz łzawiący. - W pierwszej połowie wszystko dobrze się układało, później, znając wynik meczu Lecha, szczególnie po drugiej bramce dla tej drużyny, zawodnicy moralnie odpuścili i straciliśmy bramkę w końcówce - ocenił Henryk Kasperczak.

Po 13 latach i 9 miesiącach z ekstraklasą pożegnała się z Odra. Na starcie sezonu 2009/2010 tylko dwie drużyny miały równie długi nieprzerwany staż w ekstraklasie: Legia Warszawa oraz Wisła Kraków. Trzeba jednak zaznaczyć, że Biała Gwiazda do ekstraklasy awansowała w tym samym sezonie, co Oderka.

Ekipie z Wodzisława Śląskiego nie pomógł w utrzymaniu zimowy zaciąg zorganizowany przez Dariusza Kozielskiego. Mimo, że podopieczni Marcina Brosza wiosną zdobyli 15 punktów, co w tabeli wiosny daje im miejsce w środku stawki, nie wystarczyło to do tego, by odrobić straty wynikłe z mizernego jesiennego dorobku. Jedno jest pewne - bez Odry ekstraklasa nie będzie już taka sama. - Zabrakło nam tylko kilku minut w meczu ze Śląskiem. Było bardzo blisko utrzymania - podsumował trener Odry, Marcin Brosz.

***

Wisła Kraków - Odra Wodzisław Śląski 1:1 (1:0)

1:0 - Małecki 36'

1:1 - Bueno 90+3

Składy:

Wisła: Juszczyk - Singlar, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Łobodziński (88' Mączyński), Sobolewski, Ba, Diaz (80' Kirm) - Małecki (73' Jirsak), Boguski.

Odra: Onyszko - Velicky, Kowalczyk, Dymkowski, Pielorz - Piechniak, Malinowski (62' Chmiest), Kwiek, Cantoro, Brasilia (73' Woś) - Bueno.

Żółte kartki: Ba (Wisła) oraz Bueno, Brasilia, Kwiek (Odra).

Sędzia: Tomasz Mikulski (Lubelski ZPN).

Widzów: 5500

Ocena meczu: 4.0: Emocje na Suchych Stawach znów zapewnił rywal Wisły. Tak było w przypadku wtorkowych derbów z Cracovią, tak było również i teraz z Odrą Wodzisław Śląski. Ocenę meczu popsuć może zachowanie kibiców, którzy pod koniec spotkania dążyli do awantury.

Komentarze (0)