Słodki smak porażki. Arka nie zatonęła! - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Arka Gdynia

Piłkarze Arki Gdynia po golu Joela Tshibamba prowadzili we Wrocławiu ze Śląskiem 1:0. Gospodarze mieli jednak mocną końcówkę i to oni zgarnęli trzy punkty za zwycięstwo. Mimo porażki żółto - niebiescy pozostają jednak w ekstraklasie. - Wielkie pokłony należą się drużynie Cracovii, bo inaczej by nas nie było tam, gdzie jednak jeszcze jesteśmy - stwierdził zawodnik Arki, Maciej Szmatiuk.

Artur Długosz
Artur Długosz

Już przed meczem zapowiadało się, że spotkanie Śląska z Arką będzie bardzo emocjonujące. I takie też ono było. Zarówno na boisku, jak i na trybunach działo się wiele. Na samym początku spotkania obydwie drużyny badały swoje możliwości. Gra toczyła się głównie w środku pola, dużo było strat i chaosu na murawie. Zawodnicy sporadycznie wędrowali pod jedną bądź drugą bramkę, by stworzyć zagrożenie.

W 14. minucie zanotowano pierwszy strzał na bramkę. Niecelnie uderzał Łukasz Kowalczyk z Arki. Sekundy później po ładnym rajdzie odpowiedział Vuk Sotirović. W 18. minucie Sebastian Mila podawał do Piotra Ćwielonga, który zdecydował się na oddanie strzału z około 18 metrów. Norbert Witkowski z problemami obronił uderzenie.

Niewykorzystane okazje się mszczą. Stara piłkarska prawda znów się potwierdziła. W 20. minucie prowadzenie objęli goście. Po podaniu ze środka boiska piłka minęła Mariusza Pawelca i trafiła pod nogi Joela Tshibamby, który będąc sam na sam z bramkarzem wykorzystał okazję i zdobył gola. W obozie gdynian wybuchła wielka radość, wśród fanów Śląska pojawiła się konsternacja.

W dalszym fragmencie spotkania Arkowcy dążyli do kolejnego trafienia. Na przeszkodzie stawał im jednak albo golkiper wrocławian, albo brakowało im celności. Piłkarze Śląska długo nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze grającą drużynę z Gdyni i rozgrywali piłkę na własnej połowie. Nie podobało się to publiczności, która gwizdała na podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza. Tak też fani zielono-biało-czerwonych pożegnali swoich pupili udających się do szatni na przerwę.

Pierwsze trzy minuty drugiej połowy upłynęły pod dyktando Arki, gospodarze odpowiedzieli jednym rzutem rożnym, po którym piłkę bez problemów wyłapał Witkowski. W 50. minucie dwukrotnie gości próbował zaskoczyć Sotirović, ale także i tym razem mu się nie udało. Po dziesięciu minutach drugiej części gry wyraźnie na oczy rzuciło się to, że gospodarze ruszyli do ataku. Cały czas nie potrafili jednak skutecznie zagrozić bramce Arki. W pewnym momencie kibice Śląska już nie wytrzymali i zaczęli skandować: O co wy gracie jak wy ambicji nie macie.

- Nie mogę tego przemilczeć. Nie zgadzam się z reakcją, bo ambicji moim chłopcom nigdy nie brakowało. Nigdy nie starali się kalkulować na boisku. Jeżeli chcemy równać poprzez stadiony do najlepszych lig Europy to bierzmy też przykład z innych stadionów - z tego w jaki sposób zachowują się kibice. Do tego momentu, były ciężkie chwile i bardzo dobrze nas dopingowali. Za to trzeba im podziękować - komentował na pomeczowej konferencji prasowej trener Tarasiewicz.

Mimo wszystko wydaje się, że "mobilizacja" fanów podziałała na zawodników Śląska. W 76. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mili najwyżej w polu karnym skoczył Pawelec, który głową zdobył wyrównującą bramkę. Arkowcy rzucili się do ataku, ale mało mogli już zdziałać. - W momencie gdy Pawelec uderzył na naszą bramkę to się pogubiliśmy. Nie udało nam się już odzyskać naszego rytmu - wyjaśniał Dariusz Pasieka, trener gości.

To nie było jednak decydujące uderzenie. Takie zadał nie kto inny jak najlepszy ostatnio piłkarz Śląska - Vuk Sotirović. W 85. minucie serbski napastnik oddał kapitalne uderzenie z dystansu, po którym piłka wpadła w samo okienko bramki. Gospodarze nie oddali już prowadzenia do samego końca, a Arka, dzięki korzystnym wynikom na i innych stadionach utrzymała się w ekstraklasie. - Wielkie pokłony należą się drużynie Cracovii, bo inaczej by nas nie było tam, gdzie jednak jeszcze jesteśmy - podsumował Maciej Szmatiuk.

Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 2:1 (0:1):
0:1 - Tshibamba 20'
1:1 - Pawelec 76'
2:1 - Sotirović 85'

Składy:

Śląsk: Kelemen - Wołczek, Sztylka, Pawelec, Spahić (67' Socha), Ćwielong (90' Gancarczyk), Łukasiewicz (46' Madej), Dudek, Mila, Szewczuk, Sotirović.

Arka: Witkowski - Sokołowski, Szmatiuk, Kowalski, Mrowiec, Burkhardt, Bożok, Budziński, Ława, Trytko, Tshibamba (86' Wachowicz).

Żółte kartki: Spahić, Mila (Śląsk) oraz Tshibamba, Mrowiec, Budziński (Arka).

Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa).

Widzów: 7000.

Ocena meczu: 3,5 - Momenty i emocje były, ale spodziewano się więcej po tych zawodach. Dużo było walki, ale też i niedokładnych zagrań. Osłodą pojedynku może być piękny gol Sotirovica.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×