Obecny sezon w polskich skokach narciarskich ratuje jedynie Paweł Wąsek, który w Turnieju Czterech Skoczni notował fantastyczne występy. Zawodnik z Cieszyna zajął ostatecznie ósme miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu.
Reszta Biało-Czerwonych wygląda jednak znacznie gorzej. Ich forma nie umknęła uwadze Jana Tomaszewskiego.
- Nagle nasi skoczkowie zaczęli spadać. To się zaczęło od zatrudnienia trenera, który był młodszy od zawodników. Być może taki jest trend w światowych skokach, że się zatrudnia młodszych trenerów - powiedział w rozmowie z "Super Expressem".
ZOBACZ WIDEO: Zrobiło się gorąco. Pokazała się w bikini na rajskiej plaży
Według byłego reprezentanta Polski, winę za wyniki ponosi szkoleniowiec Thomas Thurnbichler. Choć oberwało się także... jego przełożonym.
- Widać, że zatrudnienie tego szkoleniowca spowodowało katastrofę. Jeśli ci najlepsi zawodnicy kończą na 30., 40. czy 50. miejscu, to wmawia nam się, że wszystko jest w porządku?! Popatrzmy na Austriaków, którzy ciągle mają dopływ świeżej krwi - zapytał retorycznie.
- Kto go zatrudnił? Przez jego zatrudnienie Stoch w ogóle nie skacze, Żyła i Kubacki spadają ze skoczni. A to są przecież zawodnicy wysokiej klasy. Czyjaś to jest wina. To tak jak w Barcelonie: za to, że nie może grać Dani Olmo odpowiedzialni są dyrektor sportowy Deco i prezes Joan Laporta! - dodał.
Kibice Biało-Czerwonych liczą, że podopieczni Thomasa Thurnbichlera zaprezentują wysoką formę w następny weekend. Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą się w Zakopanem.