Grali jak zawsze, wygrali jak nigdy - relacja z meczu Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lechia Gdańsk w końcu przełamała niemoc na własnym stadionie. Gdańszczanie wygrali w ostatniej kolejce 2:0 z Jagiellonią Białystok i zrealizowali zadanie, jakie zostało postawione zawodnikom przed sezonem. Lechiści znaleźli się w pierwszej ósemce i zgarną za te osiągnięcie dodatkowe premię.

Tomasz Kafarski chcąc wskoczyć z Lechią do czołowej ósemki skorzystał z kontuzjowanych Huberta Wołąkiewicza oraz Sergieja Kożansa. - Wystawiłem w podstawowych składzie kilku zawodników, którzy narzekali na urazy. Zagrali oni na własną odpowiedzialność - mówił na konferencji trener Lechii. Gdańszczanie częściej atakowali stroną Marcina Kaczmarka, który w sobotę rozegrał dobre spotkanie i kilka razy ośmieszył obrońców Jagiellonii. Nie przyniosło to jednak skutków.

Kibice na gola czekali do 21. minuty. Wówczas rzut rożny wykonywał właśnie Kaczmarek, który zagrał piłkę idealnie na głowę Krzysztofa Bąka. Strzał gdańskiego obrońcy obronił Rafał Gikiewicz piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki. W całym zamieszaniu faulowany przez Bruno był Marko Bajić. Sędzia nie miał wątpliwości. Wskazał na wapno, a jedenastkę pewnie wykorzystał Wołąkiewicz. Tym samym kapitan Lechii został najskuteczniejszych zawodnikiem gdańskiego klubu mając na swoich koncie 4 trafienia.

Chwilę później Ivans Lukjanovs uderzył w boczną siatkę bramki Jagiellonii. Lechia chcąc strzelić drugiego gola prawie go nie straciła. Faulowany przez Bajicia był Kamil Grosicki, a z rzutu wolnego grę szybko wznowił Marcin Burkhardt, który podał do Tomasza Frankowskiego. Najlepszy strzelec Jagi przegrał jednak pojedynek sam na sam z Pawłem Kapsą. Nic więcej ciekawego w pierwszej połowie się nie działo.

Drugą połówkę meczu lepiej zaczęli gdańszczanie. Lukjanovs podał do Piotra Wiśniewskiego, a ten z kilku metrów nie trafił w światło bramki. W 54. minucie w polu karnym piłkę wyłuskał Wiśniewski i to on tym razem zagrał do łotewskiego napastnika, który strzelił między nogami Bruno. Świetną interwencją popisał się Gikiewicz. W 59. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał El Mehdi. Od tamtej pory Jagiellonia nie pokazała już nic ciekawego. Na plac gry weszli Paweł Buzała i Karol Piątek. To właśnie oni zapewnili Lechii zwycięstwo. Piątek podał do gdańskiego napastnika, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce gości.

Wynik meczu mógł jeszcze ustalić Jarosław Lato, który przeciął strzał Pawła Zawistowskiego, ale na posterunku znajdował się Kapsa. Lechia ostatecznie w lidze zajęła 8. miejsce, czyli cel postawiony przed sezonem został zrealizowany. Jagiellonia natomiast czuje niedosyt. - Mieliśmy dziesięciopunktową stratę i czujemy radość z utrzymania. Zawsze jednak chce się iść wyżej - mówił po meczu Burkhardt.

Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 2:0 (1:0)

1:0 - Wołąkiewicz 21' (k.)

2:0 - Buzała 82'

Składy:

Lechia: Kapsa - Bąk, Wołąkiewicz, Kosznik, Kaczmarek, Pietrowski, Bajić (77' Piątek), Nowak, Wiśniewski (74' Buzała), Lukjanovs, Kozans.

Jagiellonia: Gikiewicz - Norambuena, Cionek, El Mehdi, Lato, Bruno (87' Zawitowski), Hermes, Grzyb, Burkhardt (82' Jezierski), Grosicki, Frankowski (64' Lewczuk).

Żółte kartki: Pietrowski, Kozans, Wiśniewski (Lechia) oraz El Mehdi, Bruno, Norambuena (Jagiellonia).

Czerwona kartka: El Mehdi /59/ (Jagiellonia).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 4000.

Ocena meczu: 3,5 Mecz był toczony w szybkim tempie. Co najważniejsze w Gdańsku nie zabrakło bramek i Lechia w końcu wygrała na własnym stadionie i tym samym zadowoliła swoich kibiców.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)