Echa meczu Śląsk - Arka: Radość gdynian po porażce, nerwowo na trybunach

Piłkarze Arki Gdynia po porażce ze Śląskiem Wrocław unieśli do góry ręce w geście radości. Wiedzieli już oni, że pomimo straty punktów utrzymali się w lidze, bowiem wyniki na innych stadionach były korzystne. - Zawsze wierzyłem w to, że się utrzymamy - mówił trener gdynian, Dariusz Pasieka.

Wybuch radości

Piłkarze Arki wygrywali we Wrocławiu 1:0 i wydawało się, że ciężko będzie im odebrać to prowadzenie. W pewnym momencie wrocławianie przystąpili do ataku, najpierw zdobyli jedną bramkę, a potem drugą i wyszli na prowadzenie. Arkowcy rzucili się do odrabiania strat, ale w pewnym momencie zarówno przy ławce rezerwowych, jak i wśród fanów gdynian pojawił się wybuch radości. Stało się jasne, że wyniki na innych stadionach są korzystne dla żółto-niebieskich.

- Nie wiem czy kierownik miał jakąś informację czy ktoś z chłopaków. Nie wiem. Trudno mi powiedzieć. Ja tego nie widziałem. Nagle usłyszałem krzyki. Jakieś informacje do nas dochodziły, choć ja szczerze mówiąc, tak jak w poprzednim meczu z Piastem, nie życzyłem sobie, żeby spiker podawał wyniki meczów. Nie wiem skąd się wzięła ta informacja, ja nie miałem mojej komórki przy sobie. Nie miałem tej informacji. Widocznie chłopcy na ławce mieli kontakt. Wewnętrznie byłem przekonany, że chyba nam się nic nie stanie. Jakiś mój instynkt w brzuchu mówił mi, że damy radę - wyjaśniał na konferencji prasowej trener gdynian Dariusz Pasieka pytany o to zdarzenie.

- Wielkie pokłony należą się drużynie Cracovii, bo inaczej by nas nie było tam, gdzie jednak jeszcze jesteśmy - mówił natomiast Maciej Szmatiuk, piłkarz Arki.

Przypomnijmy, że w Gliwicach miejscowy Piast przegrał z Cracovią, a w Krakowie Wisła zremisowała z Odrą Wodzisław Śląski. Z ekstraklasą pożegnały się więc Piast i Odra, które były bezpośrednimi rywalami gdynian w walce o byt w najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju.

Co dalej z Arką?

Arka utrzymała się w ekstraklasie. Jak dalej potoczą się losy tej drużyny? - Osiągnęliśmy nasz cel. Wszyscy się cieszymy, że nam się udało. Zawsze wierzyłem w to, że się utrzymamy. Pewnie będziemy robić jakieś ruchy, żeby tę drużynę wzmocnić. Myślę, że jest jeszcze za wcześnie na ten temat - komentował Dariusz Pasieka.

- Podsumujemy sobie sobotni mecz, potem podsumujemy na pewno cały sezon, a następnym naszym krokiem będzie to, abyśmy w przyszłym roku w ekstraklasie wcześniej się utrzymali - dodał.

W obozie gdynian są teraz spore powody do radości. - Szczerze mówiąc, w niedzielę będę miał kaca, na pewno nie moralnego - powiedział trener żółto-niebieskich, czym rozbawił dziennikarzy.

Nerwowo na trybunach

W sobotnim spotkaniu dość nerwowo było na trybunach. W pewnym momencie fani Śląska zdegustowani słabą postawą drużyny zaczęli skandować: "O co wy gracie jak wy ambicji nie macie".

Do tej sprawy po meczu odniósł się Ryszard Tarasiewicz, trener WKS-u. - Nie zawsze się zgadzaliśmy i się zgadzamy. Jeszcze raz powtórzę - w ciężkich momentach byli z nami. Dziś, z całym szacunkiem dla nich, nie mogę przemilczeć tego. Nie zgadzam się z reakcją, bo ambicji moim chłopcom nigdy nie brakowało. Nigdy nie starali się kalkulować na boisku. Jeżeli chcemy równać poprzez stadiony do najlepszych lig Europy to bierzmy też przykład z innych stadionów - z tego w jaki sposób zachowują się kibice. Powtórzę na koniec, żeby nie było wątpliwości - do tego momentu, były ciężkie chwile i bardzo dobrze nas dopingowali. Za to trzeba im podziękować - powiedział szkoleniowiec.

Pierwszy gol Pawelca

Gdynianie we Wrocławiu prowadzili 1:0, ale wyrównujące trafienie dla Śląska zdobył Mariusz Pawelec. Była to pierwsza bramka tego piłkarza w ekstraklasie. - Fantastyczna sprawa. Niespełna 130 meczów w lidze, ja bez żadnego gola także w końcu się przełamałem i wierze, że w przyszłości te bramki będą częściej padały - mówił po meczu zadowolony obrońca wrocławskiej drużyny.

Pawelec gola zdobył w 76. minucie. Z rzutu rożnego dośrodkował Sebastian Mila, a defensor popisał się celnym strzałem głową.

Pierwsze zwycięstwo Śląska u siebie

Piłkarze Śląska Wrocław po raz pierwszy w tym roku wygrali przed własną publicznością. Dotychczas albo przegrywali, albo remisowali. We wcześniejszej kolejce wrocławianie po raz pierwszy w sezonie wygrali na wyjeździe.

W dwóch ostatnich kolejkach zawodnicy Ryszarda Trasiewicza dokonali tego, z czym wcześniej mieli problemy. W tym roku w rozgrywkach ligowych zawodnicy WKS-u zwyciężyli więc dwa razy.

Źródło artykułu: