Radosław Kursa: Nie myślałem, że jest aż tak źle
Motor Lublin potwierdził, że odstaje od I ligi nie tylko pod względem organizacyjnym. Na cztery kolejki przed końcem sezonu drużyna nie ma już nawet cienia szansy na uratowanie się przed spadkiem.
Paweł Patyra
Radosław Kursa dołączył do Motoru przed rozpoczęciem obecnego sezonu. Został wypożyczony z Widzewa i sam zabiegał, aby trafić właśnie do Lublina. - Jestem rodowitym lublinianinem. Utożsamiłem się z tym klubem, chciałem tutaj przyjść za wszelką cenę - mimo sytuacji, którą znałem. Chciałem odbudować się i w jakiś sposób pomóc klubowi. Nie udało się - wyjaśnia w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Jak się okazało, rzeczywistość w lubelskim klubie wcale nie była lepsza od przewidywań Kursy. To, co piłkarz zastał w Motorze, przeszło jego najgorsze oczekiwania. - Ja, przyjeżdżając z troszeczkę lepiej poukładanego klubu, nie myślałem, że jest aż tak źle. Na pierwszym treningu z trenerem Kosowskim odbyłem zajęcia, ale już na drugi dzień nie chciałem tutaj przyjeżdżać. Szczerze mówiąc, nie myślałem, że jest to aż taki dramat. I tak przez ten rok próbowaliśmy się mobilizować. Daliśmy z siebie tyle, ile mogliśmy - przyznaje wychowanek Lublinianki.