Słaba kondycja finansowa Steauy. Golański sam płaci za leczenie

Źle się dzieje u 23-krotnego mistrza Rumunii. Legendarna Steaua Bukareszt zarządzana przez Gigi Becaliego znajduje się w opłakanej kondycji finansowej. Na własnej skórze odczuwają to Polacy grający dla klubu z Ghencea - Paweł Golański i Rafał Grzelak.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Ten pierwszy z niewiadomych przyczyn został na początku stycznia na polecenie Becaliego wyrzucony do drużyny rezerw, gdzie i tak nie pojawia się na boisku. Mało tego, rumuński klub chciał obniżyć Polakowi płacę o 25%. Sprawa miała oprzeć się o Komisję ds. Statusu Zawodników przy rumuńskim związku piłkarskim. Skazany na gehennę były reprezentant Polski z końcem czerwca stanie się wolnym zawodnikiem i bez sumy odstępnego będzie mógł zmienić pracodawcę.

Golański natomiast jeśli tylko jest zdrowy, nie ma problemów z załapaniem się do wyjściowej "11" Steauy. Jednak 10 maja w spotkaniu z FC Vaslui Polak doznał kontuzji kolana. Jak donoszą rumuńskie media, za przeprowadzenie badań diagnostycznych i rozpoczęcie leczenia Golański musiał zapłacić z własnej kieszenie. Kasa Steauy świeci pustkami, a transzę za transfer Sorina Ghionei do FK Rostow Becali wyprowadził z klubowego konta bankowego i nie przeznaczył na potrzeby Steauy. Klubowi lekarze muszą radzić sobie bez leków i odżywek, a ich dostawcy domagają się zapłaty za poprzednie dostawy.

Kontrakt Golańskiego podobnie, jak Grzelaka wygasa po zakończeniu sezonu.

W dobiegającym końca sezonie rumuńskiej ligi Steaua jest już pewna zajęcia miejsca premiowanego startem w Lidze Europejskiej. Na kolejkę przed zakończeniem rozgrywek zajmuje 5. lokatę i ma sześciopunktową przewagę nad Dynamem Bukareszt.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×