Kaszowski z Piastem na dobre i na złe

Niewielu jest zawodników, dla których są sprawy ważniejsze od pieniędzy. Do tego wąskiego grona zalicza się kapitan gliwickiego Piasta, Jarosław Kaszowski. Prawy obrońca niebiesko-czerwonych jest gotowy zostać w klubie, chociaż jego zarobki zostaną drastycznie obniżone.

Agnieszka Kiołbasa
Agnieszka Kiołbasa

Od poniedziałku media donoszą o rewolucji w szeregach Piasta. Spore grono zawodników poważnie myśli o opuszczeniu Gliwic. Mówi się, że z klubem może się pożegnać nawet 15 piłkarzy. - Wszyscy widzimy, co się dzieje. Minęło kilka dni od ostatniego meczu, a zawodnicy już zaczynają odchodzić. To pokazuje, w jakich realiach żyjemy, po prostu pieniądz rządzi światem - zauważył Jarosław Kaszowski.

Żywa legenda niebiesko-czerwonych obierze inną drogę. On nie myśli o rozstaniu z Piastem, który przyszły sezon spędzi w I lidze. - Gdybyśmy wszyscy zaczęli patrzeć tylko za pieniędzmi, to mnie w tym klubie dawno by nie było - wyjaśnił "Kasza".

32-latek mógłby zmienić otoczenie, bo jego umowa wygasa wraz z końcem czerwca. On jednak zamierza zostać w Gliwicach, chociaż zaproponowano mu dużo gorsze warunki współpracy. - Jestem po pierwszych rozmowach. Już teraz wiem, że nie będzie to dla mnie kontrakt marzeń. W przyszłym tygodniu mam dać odpowiedź. W niektórych przypadkach pensje redukowane są nawet o 50 procent - wyjaśnił piłkarz. - Dostanę umowę na dużo gorszych warunkach niż w ekstraklasie, ale muszę się z tym pogodzić. Skoro spadliśmy, trzeba za to zapłacić. O długość kontraktu nie zapytałem. Ten temat poruszymy w przyszłym tygodniu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×