Sędziowanie niegodne finału Remes Pucharu Polski

Jagiellonia Białystok pokonała Pogoń Szczecin i wygrała Remes Puchar Polski. Podopieczni Michała Probierza stworzyli sobie więcej sytuacji strzeleckich i zasłużenie zwyciężyli. Jednak dużym echem odbija się sposób sędziowania Roberta Małka, który popełniał karygodne błędy. Poziom sędziowania finału był zdecydowanie za niski.

Arbiter zawodów - Robert Małek jako jedyny zaniżył poziom całego widowiska, jakie zostało stworzone w Bydgoszczy przez kibiców obydwu ekip, którzy głośno dopingowali, stworzyli oprawy, ubrali się w barwy klubowe i pomagali swojej drużynie wygrać. Sam mecz pod względem piłkarskim także mógł się podobać. Było sporo okazji strzeleckich, nie zabrakło doskonałych interwencji bramkarskich, pięknych strzałów, czy pojedynków sam na sam.

Poziom sędziowania pozostawił jednak wiele do życzenia. Sędzia Małek podjął bardzo dużo kontrowersyjnych decyzji. Po meczu wściekli na niego byli zarówno piłkarze, jak i kibice Portowców, którzy zgodnie twierdzili, że Małek wielokrotnie mylił się na ich niekorzyść.

Trzeba podkreślić, iż Jagiellonia zagrała lepiej, mogła wygrać zdecydowanie wyżej gdyby nie golkiper Portowców - Radosław Janukiewicz, który popisywał się niesamowitymi interwencjami. Jednak spotkanie mogło potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby Robert Małek odgwizdał ewidentny faul w 12. minucie na Marcinie Bojarskim. - Sędzia powinien odgwizdać rzut wolny i pokazać czerwoną kartkę obrońcy Jagiellonii - mówił wyraźnie zdziwiony decyzjami kolegi po fachu były sędzia piłkarski - Jarosław Szostak.

Każdy, kto obiektywnie spoglądał na finałowy mecz widział, że sędzia wyjątkowo mylił się tylko w jedną stronę. - Mieliśmy przeciwko sobie pana sędziego. Każde dotknięcie zawodnika z Białegostoku gwizdane było jako faul. Nikt nie wie jakby potoczyły się losy tego spotkania, gdyby sędzia odgwizdał karnego, czy też rzut wolny z początku meczu – mówił rozżalony Maciej Mysiak, zawodnik Pogoni Szczecin.

Piotr Mandrysz nie chciał oceniać pracy prowadzących zawody sędziów. - Nie ocenię pracy sędziego z prostego powodu, trenerzy za takową ocenę płacą wysokie kary. Niemniej jednak jestem niezadowolony z pracy sędziego. Wszyscy oglądali spotkanie i mogą sobie wyrobić zdanie na temat niektórych decyzji pana Małka - mówił trener Portowców .

Portowcy byli słabsi, co zawodnicy otwarcie przyznają. Jednak piłkarze nie mogą pogodzić się z faktem, iż prócz lepiej dysponowanej Jagiellonii Białystok mieli przeciwko sobie także arbitra - Roberta Małka. Kibice Dumy Pomorza też nie kryli złości, lecz oni bez względu na wynik finału są dumni ze swojej drużyny, która będąc beniaminkiem 1. ligi, potrafiła dotrzeć do finału i wystąpić w nim na przyzwoitym poziomie.

Komentarze (0)