Do awansu wystarczy... porażka?!

Już tylko jeden krok pozostał Górnikowi do awansu do ekstraklasy. Jeśli w środę wygrają na własnym stadionie z Wartą Poznań będą mogli świętować powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej po roku banicji. Ba, ironią losu promocję do ekstraklasy górniczej drużynie może dać też... porażka w meczu z poznaniakami. Nic więc dziwnego w tym, że przy Roosevelta trwają przygotowania do wielkiej fety.

To, co jeszcze miesiąc temu wydawało się mocno wątpliwe w środę może stać się faktem. Zawodzący na starcie rundy wiosennej Górnik jest o krok od awansu do ekstraklasy. Żeby być pewnym powrotu na piłkarskie salony już na dwie kolejki przed końcem i nie oglądać się na rywala zabrzanie muszą wygrać z będącą ostatnimi czasy w fatalnej formie Wartą Poznań. Ironią losu utytułowany śląski klub może awansować do elity także... jeśli z Wartą przegra. Wystarczy, że choć raz spotkanie na tarczy zakończy Sandecja, a Górnik nawet wieńcząc sezon trzema porażkami będzie mógł być pewny powrotu do ekstraklasy.

Wszystko to przez fakt, że na trzy kolejki przed końcem sezonu, kiedy do zdobycia zostało dziewięć punktów Górnik ma nad trzecią w tabeli Sandecją sześć punktów przewagi i lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Tak więc porażka nowosądeczan, w którymś z trzech meczów kończących rywalizację na pierwszoligowym froncie (Sandecja zagra jeszcze z Wisłą Płock i GKP Gorzów Wlkp. w Nowym Sączu i GKS-em Katowice na wyjeździe) sprawi, że podopieczni trenera Dariusza Wójtowicza stracą matematyczne szanse na minięcie Górnika w tabeli i pozwoli zabrzanom cieszyć się z awansu bez konieczności zdobywania punktów.

Takiej opcji nikt jednak w zabrzańskim klubie nie bierze pod uwagę. Górnik nie przegrał od siedmiu spotkań, zaliczając wtenczas aż sześć zwycięstw i remis. Takiej passy śląskiej drużynie zazdrości z pewnością większość drużyn zaplecza ekstraklasy. Lepszym bilansem w tym sezonie może poszczycić się tylko Widzew, który nie przegrał od 17 spotkań i jest już pewny awansu. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego w ostatniej kolejce przy Piłsudskiego zmierzą się dwie drużyny pewne gry w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Przy Roosevelta myślą jednak tylko o tym jak pokonać w środę Wartę. - Nie bawimy się w liczenie punktów i szukania alternatywnych wariantów, które dadzą nam awans. Patrzymy tylko na siebie. W Górniku stworzyła się świetna atmosfera i szatnia "żyje". W środę zagramy o kolejne zwycięstwo, bo chcemy po końcowym gwizdku zaśpiewać z kibicami o tym, że ekstraklasa wraca do Zabrza. Ostatni mecz w tym sezonie na własnym stadionie będzie ku temu doskonałą okazją - zapewnił czołowy strzelec górniczej drużyny, Tomasz Zahorski.

Kibice Trójkolorowych już szykują się do wielkiej fety. Żaden z nich nie wątpi, że Górnik awans przypieczętuje już w środę. A wtedy nie będzie nic dziwnego w tym, że przy Roosevelta szampan będzie lał się strumieniami. Przecież najbardziej utytułowany polski klub wraca na należne mu miejsce w hierarchii polskiego futbolu.

Źródło artykułu: