Dwa oblicza Sandecji - relacja z meczu Sandecja - Wisła Płock

Sandecja w środowym spotkaniu rozczarowała tak jak w ostatnich dwóch meczach. Pierwsza połowa w wykonaniu "Dumy Sądecczyzny" była lekko mówiąc tragiczna i podopieczni Dariusza Wójtowicza powinni się cieszyć, że do przerwy stracili tylko dwa gole. Druga część spotkania wyglądała zgoła odmiennie. Piłkarze wybiegli maksymalnie zmobilizowani i przez momenty grali tak jak za najlepszych meczy w tym sezonie.

W pierwszych minutach trwało typowe badanie sił. Jednak z każdą chwilą zarysowywała się coraz większa przewaga Wisły. Piłkarze z Płocka udokumentowali to już w 10. minucie. Wtedy to znakomitym podaniem został obsłużony Tomasz Grudzień, który pewnym strzałem pokonał bezradnego w tej sytuacji Marka Kozioła. Kolejne minuty to coraz większa przewaga podopiecznych Jana Złomańczuka. W 24. minucie żółtą kartkę otrzymał bramkarz Sandecji, który faulem poza polem karnym uratował swój zespół przed stratą bramki. Z każdą chwilą płocczanie coraz zacieklej atakowali z przerwami na niegroźne kontry nowosądeczan. Dało to efekt w 40. minucie, kiedy to Marcin Nowacki bez problemu ograł golkipera "Bianconeri" i pewnie umieścił piłkę w siatce. Jeszcze w doliczonym czasie gry Wisła miała okazję, by podwyższyć prowadzenie, jednak Kozioł świetnie się zachował i uratował swój zespół. Do przerwy goście prowadzili dwiema bramkami i wydawało się, że w drugiej połowie dołożą ich jeszcze kilka, ponieważ w pierwszej części Sandecja grała na poziomie piątej ligi.

Jednak druga część spotkania przyniosła kolosalną zmianę w jakości gry nowosądeczan. Ciągłe ataki i przewaga w każdym aspekcie na placu gry dała efekt w 54. minucie. Wtedy to Marcin Stefanik wykorzystał zamieszanie w polu karnym Przemysława Mierzwy i pewnie umieścił piłkę w siatce. W 60. minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Grzegorz Kmiecik. Po niespodziewanym ograniu trzech obrońców Wisły w polu karnym minął też bramkarza, jednak nie zdobył gola w tylko dla siebie wiadomy sposób. Sandecja nacierała z każdą minutą coraz bardziej. Wydawało się, że bramka dla gospodarzy jest tylko kwestią czasu. Jednak kibice na wyrównanie musieli czekać aż do 90. minuty. Wtedy to po rzucie rożnym z linii pola karnego uderzył nie kto inny jak strzelec pierwszej bramki - Stefanik, pokonując bezradnego w tej sytuacji Mierzwę. W ostatnich sekundach spotkania stu procentową okazję na wyjście na prowadzenie zaprzepaścił Madrin Piegzik, który przestrzelił w znakomitej sytuacji sam na sam, po szybkiej kontrze.

Sandecja zremisowała z Wisłą Płock 2:2 i zaprzepaściła okazję na dalszą walkę o awans. Sytuacja ku temu była znakomita, gdyż Warta Poznań pokonała dziś Górnika Zabrze. Matematyczne szanse na wejście do najwyższej klasy rozgrywkowej jeszcze są, ale nikt w Nowym Sączu nie wierzy już w cuda, czyli dwie porażki zabrzan i dwa zwycięstwa nowosądeczan.

Warto wspomnieć, że kolejne bardzo słabe spotkanie zanotował Kmiecik. Jedynymi efektownymi "akcjami" zaprezentowanymi przez tego gracza były... widowiskowe straty piłek i upadki.

Sandecja Nowy Sącz - Wisła Płock 2:2 (0:2)

0:1 - Grudzień 10'

0:2 - Nowacki 40'

1:2 - Stefanik 54'

2:2 - Stefanik 90'

Składy:

Sandecja Nowy Sącz: Kozioł - Makuch, Frohlich, Jędrszczyk, Choruzi, Bębenek, Berliński, Urban, Jonczyk (46' Stefanik), Hlousek, Broź (46' Kmiecik).

Wisła Płock: Mierzwa - Lasocki, Sielewski, Jarczyk, Wiśniewski (69' Masłowski), Chwastek, Żytko, Nowacki, Grudzień (75' Burski), Wyczałkowski (63' Juszkiewicz), Nadolski.

Żółte kartki: Kozioł (Sandecja).

Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź).

Widzów: 1500.

Komentarze (0)