Na dwie kolejki przed końcem pierwszoligowych rozgrywek drugi w tabeli Górnik ma pięć punktów przewagi nad trzecią Sandecją Nowy Sącz. Z matematycznego punktu widzenia, jeśli zabrzańska drużyna przegra ostatnie dwa mecze sezonu, a nowosądeczanie dwukrotnie sięgną po komplet punktów mogą jeszcze Górnika zdetronizować i awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej. Opcja ta jest jednak mało prawdopodobna i wiele wskazuje na to, że z powrotu na piłkarskie salony drużyna z Roosevelta cieszyć się będzie mogła już we wtorek.
Wystarczy, że będący ostatnimi czasy na fali górnicy wywiozą chociaż punkt z boiska walczącego o pierwszoligowy byt Dolcanu Ząbki. Jeśli jednak ząbkowianie wzniosą się na wyżyny swoich umiejętności i zdołają pokonać zabrzan i tak wtorkowa iskierka nadziei Górnika na awans nie zgaśnie. Jeśli bowiem Sandecja straci punkty w meczu z Gieksą w Katowicach zabrzańska jedenastka będzie mogła świętować awans.
Jako, że kibiców Górnika i GKS-u od dłuższego czasu łączy przyjaźń wydaje się więcej niż pewne, że katowiczanie zrobią wszystko by we wtorek zapewnić sobie utrzymanie i przy okazji pomóc rywalowi zza miedzy urywając drużynie z Małopolski punkty.
Do spotkania Gieksy z Sandecją w szczególny sposób podchodzi trener Adam Nawałka. Aktualny szkoleniowiec Górnika jeszcze kilka miesięcy temu prowadził katowicką drużynę, czyniąc ją jedną z rewelacji jesieni. - Gieksa to drużyna z charakterem. Wiem, że w Katowicach zespół ma spore problemy z kontuzjami, ale mentalność zawodników się nie zmienia i myślę, że GKS na pewno podejmie walkę w meczu z Sandecją. Tym bardziej, że gospodarze sami nie są pewni utrzymania - zauważył trener Górnika.
Nawałka nie ma jednak zamiaru dzwonić na Bukową by dodatkowo umotywować swoich byłych podopiecznych. - Patrzymy tylko na siebie. Jeśli my wygramy z Dolcanem wynik meczu Sandecji nie będzie miał dla nas żadnego znaczenia. Nie mam zamiaru dzwonić do chłopaków z Gieksy i ich dodatkowo mobilizować. To jest drużyna, która ma cel, o który musi walczyć, a żeby go osiągnąć potrzebuje kompletu punktów. Moja mobilizacja zawodników do lepszej gry nie będzie w tym przypadku potrzebna - zakończył szkoleniowiec górniczej jedenastki.