Robak nabija się z Górnika: Może chłopacy za długo świętowali?

Marcin Robak był bohaterem sobotniego meczu na szczycie pierwszej ligi pomiędzy Widzewem a Górnikiem Zabrze. Supersnajper łodzian najpierw miał udział przy drugim trafieniu dla gospodarzy, a w drugiej połowie spotkania sam ustalił wynik meczu ośmieszając zabrzańską defensywę. Nic więc dziwnego w tym, że po końcowym gwizdku sędziego zawodnik beniaminka ekstraklasy pozwolił sobie na żarty z postawy śląskiej drużyny.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Widzew bez Marcina Robaka traci wiele na swojej wartości. Napastnik łodzian był w tym sezonie czołową postacią drużyny i jej najskuteczniejszym strzelcem. Bez jego bramek drużyna z Alei Piłsudskiego mogłaby tylko pomarzyć o awansie do ekstraklasy. Tymczasem podopieczni trenera Pawła Janasa całkowicie zdominowali rozgrywki na pierwszoligowym froncie bezsprzecznie wygrywając rywalizację.

Jedyną drużyną, która w końcówce sezonu mogła sprawić łódzkiej jedenastce jakieś kłopoty był będący w świetnej dyspozycji Górnik. Zabrzan w ostatnich kolejkach dopadła jednak zadyszka i zamiast stojącego na poziomie ekstraklasy meczu na szczycie kibice byli świadkami spotkania do jednej bramki. Wcale by tak nie musiało być gdyby nie wyborna dyspozycja Robaka, który pokazał Górnikowi jak wiele tej drużynie jeszcze brakuje do poziomu ekstraklasy.

28-letni napastnik Widzewa kilkukrotnie wchodził w defensywę wicelidera jak w masło i gdyby miał w sobotę lepiej nastawione celowniki mógłby opuszczać boisko z hattrickiem na koncie. Nic więc dziwnego w tym, że po końcowym gwizdku sędziego snajper łodzian zażartował sobie ze stylu gry drużyny z Roosevelta. - Byliśmy przygotowani na ciężką przeprawę, ale Górnik nie zawiesił nam w tym meczu zbyt wysoko poprzeczki. Widać, że po meczu z Dolcanem, w którym zabrzanie zapewnili sobie awans z drużyny zeszło powietrze. Przede wszystkim Górnikowi brakowało świeżości. Może chłopacy zbyt długo świętowali po awansie? - pytał retorycznie król strzelców pierwszej ligi.

Rzeczywiście sobotnia postawa Górnika wołała o pomstę do nieba. Wicelider na tle lidera zaprezentował się bardzo słabo, ustępując rywalowi praktycznie pod każdym aspektem. Nic dziwnego w tym, że śledząc sobotnie popisy swoich pupili kibicom Trójkolorowych stanęły przed oczyma przegrane "na stojąco" pojedynki z Piastem Gliwice i ŁKS-em Łódź, które praktycznie przekreśliły szanse utytułowanego śląskiego klubu ma utrzymanie w ekstraklasie.

Sobotnia klęska w Łodzi Górnikowi awansu nie odbierze, ale jeśli zabrzańska drużyna chce w przyszłym sezonie uniknąć dramatycznej walki o utrzymanie musi jak najszybciej wziąć się w garść. - Mecz z Widzewem przyniósł nam wiele materiałów do analizy. Na pewno wyciągniemy z tej porażki odpowiednie wnioski - zapewnił szkoleniowiec beniaminka ekstraklasy, Adam Nawałka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×