Stal Stalowa Wola wygrała z Wartą Poznań 1:0. Wygrana zielono-czarnych była taką na otarcie łez, gdyż jedyny przedstawiciel Podkarpacia na zapleczu ekstraklasy po sezonie musi pożegnać się z ligą. - To zwycięstwo przez zły. Niestety spadamy z pierwszej ligi. Na pewno pokazaliśmy się z dobrej strony. Pogoda za bardzo nie pomagała w grze. Było parno i gorąco. Garstka osób, która pojawiła się na meczu mogła trochę się nacieszyć wygraną na koniec i mieli trochę satysfakcji - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl kapitan Stalówki Krystian Lebioda.
Stalowcy w sobotniej konfrontacji zagrali dość dobrze w defensywie i co najważniejsze nie stracili bramki. Gospodarzom zdarzały się jednak błędy, ale szybko były naprawiane przez innych graczy ze Stalowej Woli. - Nie straciliśmy bramki i to jest najważniejsze. Nie ustrzegliśmy się jednak błędów w defensywie. Teraz już jest za późno na analizę tej potyczki, ale na przyszłość można wyciągnąć wnioski z tego pojedynku. Nie wiadomo, co będzie w Stalowej Woli. Poczekamy na to wszystko. Czeka nas jeszcze tydzień roztrenowania i w tym okresie powinno się już wszystko wyjaśnić - dodaje Lebioda.
W drugiej połowie zielono-czarni trochę niepotrzebnie się cofnęli do obrony i pozwolili Zielonym na przejęcie inicjatywy. Gol strzelony przez ekipę z Podkarpacia praktycznie zakończył popisy Warty. - Było dosyć duszno i może brakło nam sił. Trudno coś powiedzieć. Najważniejsze, że się dobrze skończyło. Strzeliliśmy gola i udało się dowieźć korzystny wynik do ostatniego gwizdka sędziego - kontynuuje wychowanek Stalówki.
Stal opuszcza pierwszą ligę, ale nie wiadomo, gdzie zagra w przyszłym sezonie. Możliwe, że Stalowcy w sezonie 2010/2011 grać będą nie w drugiej, a trzeciej lidze. Sami zawodnicy na razie się tym nie przejmują i chcą najpierw wypocząć po męczących rozgrywkach. - Nie wiem, która liga będzie w Stalowej Woli czy druga czy trzecia. O to trzeba zapytać któregoś z prezesów, ale nie wiem którego. To od piłkarzy nie zależy. Jest za wcześnie żeby cokolwiek o tym mówić. Najpierw to muszę się wyspać. A co będzie w przyszłości? Mam szkołę, w której pracuję i na pewno będę się jej trzymał i nie zostawię jej - zakończył Krystian Lebioda.