W pierwszym meczu jedyną bramkę zdobył nowy nabytek Lecha, Artur Wichniarek. Bez wątpienia wystąpi także w rewanżu. Sam zawodnik w swoich wypowiedziach podkreślał, że chce rozstrzygnąć losy awansu już w pierwszych minutach meczu. Nie wiadomo jeszcze, kto będzie byłemu zawodnikowi Herthy Berlin partnerował w napadzie oraz kto go zmieni. Gołym okiem widać, że Wichniarek jeszcze nie jest gotów na 90 minut ostrej walki. Bezcenne będzie jego doświadczenie z gry na arenie międzynarodowej. Nawet jeśli zespół Lecha nie będzie mógł skorzystać z niego przez cały mecz. Nowy napastnik Kolejorza nadrabia zaległości treningowe i taktyczne - ogląda DVD z meczów Lecha z poprzedniego sezonu. To wszystko po to, by w tych rozgrywkach jak najlepiej rozumiał się z partnerami - Stiliciem, Krivetsem i resztą ofensywy.
Na pewno w pomocy nie zobaczymy Tomasza Bandrowskiego, który naderwał więzadła w kolanie. - Obawiam się, że Tomasz nie będzie gotowy nawet na dwumecz ze Spartą Praga. Co prawda nie będzie potrzebny zabieg, ale musi dość długo odpocząć od piłki - dodał trener Jacek Zieliński.
W obronie pod dużym znakiem zapytania stoi występ Manuela Arboledy, który już normalnie biega i trenuje. - O tym, czy Manuel wystąpi w tym środowym meczu do tej pory nie zadecydowałem. Na szczęście mam jeszcze dwa dni na podjęcie decyzji. Na pewno nie będę ryzykował zdrowia zawodnika bez potrzeby - zapewnił szkoleniowiec Lecha.
Dla rewanżowego meczu, oprócz skromnej zaliczki, bardzo istotny jest fakt, że spotkanie odbędzie się przy ulicy Bułgarskiej. - Wiadomo, że Lech zawsze zdecydowanie lepiej gra u siebie. Doping tych fantastycznych kibiców zawsze mobilizuje nas do wznoszenia się na wyżyny. Oprócz awansu interesuje nas też lepsza gra, niż w tym pierwszym spotkaniu w Baku - zapewnił Zieliński. Lech na pewno od pierwszej minuty zaatakuje, by potwierdzić, kto jest zdecydowanym faworytem tego dwumeczu. - Lech to zespół stworzony do gry ofensywnej. Tak też będzie w środę. Widzę, że drużyna powoli wraca do tej formy, którą prezentowała na wiosnę w kluczowych spotkaniach sezonu - zauważył trener.
Mimo wielu atutów po stronie Lecha, szkoleniowiec nie jest pewien awansu. - Żaden trener nie może do końca być pewny zwycięstwa, szczególnie z zaliczką 1:0. w sporcie wszystko może się zdarzyć, więc podchodzę bardzo spokojnie i z respektem do przeciwnika. Nie ma mowy o jakimkolwiek lekceważeniu rywala, czy zagraniu na pół gwizdka. Ta rywalizacja jeszcze się nie skończyła, trzeba zagrać rewanż - dodał Zieliński.
- Moim zdaniem to nie jest zły zespół, dosyć poukładany. Poza tym drużyna ma specyficzną charakterystykę, bo z 11 zawodników w podstawowym składzie, aż 9 to obcokrajowcy. Mają dość mocną formację pomocy. Najgroźniejszym zawodnikiem będzie pewnie Poskus, który nadal wie, jak się strzela bramki, chociaż już nie przypomina tego zawodnika z polskiej ligi. Wtedy był znacznie szczuplejszy - zaobserwował szkoleniowiec poznańskiej drużyny.
Na niekorzyść drużyny z Poznania przemawia fakt, że wciąż nie jest w rytmie meczowym. Sezon ligowy w Polsce rozpocznie się 8 sierpnia, a wcześniej Lech zagra mecz o Superpuchar Polski w Płocku. - Szczerze mówiąc wolałbym, żeby sezon już trwał, wtedy drużyna byłaby w lepszej dyspozycji. Szkoda, że wciąż czekamy na inaugurację. W Czechach już są po pierwszej kolejce. Niekorzystna jest sytuacja, kiedy rozpoczynamy walkę o europejskie puchary już na miesiąc przed startem ligi. Trudno to uznać za komfort - zauważył trener Jacek Zieliński.