Stawka tego meczu jest duża. Zespół, który wygra awansuje do ostatniej IV rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów i nawet w przypadku przegranej w następnym dwumeczu, może liczyć na grę w Lidze Europejskiej, co wiąże się z zyskami 2,1 mln euro. Jest więc o co grać.
W pierwszym spotkaniu Lech przegrał 0:1, a strzelcem bramki w ostatnim kwadransie był Eric Brabec. Podobnie było w innych oficjalnych meczach Kolejorza, chociażby z Jagiellonią w Superpucharze Polski, kiedy piłkarze z Białegostoku wbili Lechowi gola w samej końcówce. Poza tym w 4 oficjalnych meczach tylko Artur Wichniarek zdołał wpisać się na listę strzelców, w spotkaniu z Interem Baku. W środowy wieczór jednak podopieczni Jacka Zielińskiego muszą zaatakować, by zachować szanse na awans.
- Poważnie rozważamy możliwość zagrania dwoma napastnikami od początku spotkania. Inna opcja zakłada, że drugi atakujący wejdzie z ławki - mówi trener Lecha, Jacek Zieliński. Pod znakiem zapytania stoi występ Artura Wichniarka, ale trener wierzy, że były napastnik Herthy Berlin powróci do zdrowia i poprowadzi zespół do zwycięstwa.
Ponadto w zespole Mistrza Polski na pewno nie zagrają: Ivan Djurdjević i Tomasz Bandrowski. Serb po meczu o Superpuchar ma bowiem problemy ze stawem skokowym. W pełni sił jest już natomiast Jacek Kiełb. Pozostali zawodnicy także są zdrowi i zmobilizowani do walki z mistrzem Czech. Z powagi sytuacji zdaje sobie sprawę trener Kolejorza. - Żeby myśleć o awansie, musimy strzelić chociaż jedną bramkę. Nie zdradzę, czy będą to frontalne ataki, ale na pewno nie możemy zacząć zbyt spokojnie, ponieważ musimy odrabiać straty - powiedział szkoleniowiec Lecha. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. Mianowicie, jeśli to Sparta pierwsza strzeli gola, Kolejorz będzie potrzebował do awansu aż trzech bramek, co może wydać się wręcz nieosiągalnym celem.
W ekipie mistrza Czech przed rewanżem panują dobre nastroje, mimo tego, że w ostatnim meczu z Czeskimi Budziejowicami Sparta przegrała w lidze po raz drugi
w tym sezonie. Szkoleniowiec drużyny z Pragi, podobnie jak Jacek Zieliński, traktuje ten mecz, niczym walkę o życie, poświęcając punkty na własnym podwórku i grając w mocno rezerwowym składzie. Zawodnicy Sparty są zmobilizowani i liczą na awans. Trener Josef Chovanec zapowiedział, że jego podopieczni nie przyjechali do Poznania, żeby się bronić. - Moi zawodnicy nie przyjechali się tu bronić i czekać na to, co zrobi Lech. Od początku zagramy aktywnie - obiecał trener. Ponadto jego zespół zagra przed publicznością, która z całych sił będzie dopingować Kolejorza. - Cieszę się, że zagramy dla tak wielu kibiców. To nie sparaliżuje moich piłkarzy, wręcz przeciwnie. Poznań ma piękny obiekt. Chciałbym, żeby w Czech także powstały tak duże i okazałe stadiony - zauważył Josef Chovanec.
W Poznaniu zdają sobie sprawę z trudnego zadania, jakie stoi przed drużyną Jacka Zielińskiego. Dla sztabu szkoleniowego, jak i kibiców styl gry ma w tym wypadku znaczenie drugorzędne. - Styl gry nie ma dla mnie wielkiego znaczenia, możemy awansować nawet po rzutach karnych - dodał Zieliński. Lech ma do odrobienia jednobramkową stratę. Z tego powodu nie można zagrać bojaźliwie, tylko narzucić rywalom swój styl gry. Z drugiej strony trzeba uważać na ataki gości, bowiem stracona bramka praktycznie przekreśli szanse Lecha na awans - w takim wypadku drużyna z Poznania musiałaby strzelić 3 gole.
Lech Poznań -Sparta Praga / śr 4.08.2010 r. godz. 20.00
Przewidywane składy:
Lech Poznań: Kotorowski - Kikut, Wojtkowiak, Bosacki, Gancarczyk - Peszko, Injac, Drygas, Kriwiec - Stilić - Wichniarek.
Sparta Praga: Blażek - Klaudrubsky, Brabec, Repka, Hoheneder, Pamić - Sionko, Kucka, Matejovsky, Kadlec - Wilfired
Sędzia: Fredy Faurel (Francja)