Remis w cieniu dramatu - relacja z meczu Widzew Łódź - Lech Poznań

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lech Poznań zremisował z beniaminkiem ekstraklasy Widzewem Łódź 1:1. Bramki padły pod koniec spotkania, ale wcześniej miała miejsce koszmarnie wyglądająca sytuacja, po której do szpitala odwieziony został Bartosz Bosacki.

W tym artykule dowiesz się o:

Nieoczekiwanie między słupkami Lecha Poznań nie stanął Krzysztof Kotorowski, a Jasmin Burić. Do pierwszego składu wrócił za to Semir Stilic.

Spotkanie od pierwszej minuty było wyrównane. Optyczną przewagę osiągnął Widzew Łódź i w 14. minucie sędzia mógł podyktować rzut karny dla gospodarzy. Wydaje się, że w polu karnym faulowany był Adrian Budka. Gwizdek arbitra milczał, a cały czas w posiadaniu piłki byli Widzewiacy. W końcu nad poprzeczką strzelił Sernas.

W kolejnej akcji dobrą interwencją popisał się Maciej Mielcarz, broniąc strzał głową Sławomira Peszko. 180 sekund później były bramkarz Korony Kielce w ładnym stylu sparował na rzut rożny strzał Bartosza Bosackiego. Była to ostatnia tak groźna sytuacja w pierwszej połowie. Widzew, chociaż jest beniaminkiem, nie odstawał od mistrza Polski.

Tuż po zmianie stron dobrze strzał Ugo Ukaha zatrzymał Burić. Chwilę później golkiper Kolejorza "na raty" obronił uderzenie Velibora Duricia. W końcu na zmiany zdecydowali się obaj trenerzy. Jacek Zieliński, szkoleniowiec Lecha, ściągnął słabego tego dnia Stilica, którego zastąpił Artjoms Rudnevs, nowy nabytek poznaniaków.

Tymczasem w 62. minucie doszło do mrożącej krew w żyłach sytuacji. Ukah zderzył się głową z Bosackim. O ile piłkarzowi Widzewa nic poważnego się nie stało, to Bosacki stracił przytomność, którą odzyskał dopiero po chwili. Na boisku pojawiła się karetka. Lekarze zabrali defensora Lecha do szpitala z rozbitą głową.

Po kilku minutach przerwy piłkarze znów walczyli o ligowe punkty. Blisko kwadrans przed końcem padła bramka. Sławomir Peszko dośrodkował futbolówkę w pole karne, tam niepilnowany był Rudnevs. Łotysz ładnym strzałem głową pokonał bezradnego Mielcarza. Warto jednak dodać, że piłkarz Lecha w momencie podania był na minimalnym spalonym. Jego stopa wystawała za linię ostatniego obrońcy Widzewa.

Sześć minut przed końcem Widzew wyrównał. Z lewej strony pola karnego uderzył Sernas. Piłka została uderzona mocno i po mokrej murawie sunęła wprost w rękawice Buricia. Tymczasem bramkarz Lecha tylko ją trącił, a ta odbiła się od słupka i wpadła do siatki Lecha. Stadion Widzewa oszalał. Czy Jacek Zieliński w myślach miał pretensje do siebie, że nie postawił na Kotorowskiego? Żeby sprawiedliwości było zadość przy bramce dla Widzewa ręką piłkę zagrał Nakoulma i gol także nie powinien zostać uznany.

Sędzia przedłużył mecz o osiem minut, jednak żadna ze stron nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Wprawdzie swoje okazje mieli Peszko oraz Siergiej Krivetes, ale uderzenie pierwszego obronił Mielcarz, a drugi nie trafił nawet w światło bramki.

Widzew Łódź - Lech Poznań 1:1 (0:0)

0:1 - Rudnevs 76'

1:1 - Sernas 84'

Składy:

Widzew Łódź: Mielcarz - Broź, Ukah, Szymanek, Dudu, Budka, Pinheiro, Kuklis (58' Panka), Grischok (79' Lisowski), Durić (69' Nakoulma), Sernas.

Lech Poznań: Burić - Wojtkowiak, Arboleda, Bosacki (66' Kikut), Gancarczyk, Injac, Wilk, Peszko, Stilić (56' Rudnevs), Krivets, Wichniarek (82' Tshibamba).

Żółte kartki: Pinheiro, Broź (Widzew) oraz Wilk (Lech).

Sędzia: Mirosław Górecki (Katowice).

Widzów: 10000.

Ocena Widzewa: 3,5. Widzew na tle Lecha Poznań zaprezentował się dobrze. Remis 1:1 na pewno ucieszy kibiców tej drużyny, chociaż Widzew mógł to spotkanie wygrać.

Ocena Lecha: 3,5. Lech to nie ta sama drużyna co w poprzednim sezonie. Totalnie bez formy jest Stilic, więc kto ma ciągnąć grę Kolejorza?

Źródło artykułu:
Komentarze (0)