Pierwsza połowa była ciekawa i emocjonująca, ale nie przyniosła goli. Oba zespoły nie miały problemów z płynnych rozgrywaniem akcji, lecz brakowało im dokładności pod polem karnym rywala. Efekt? Wiele dobrych szans zostało zmarnowanych poprzez nieudane ostatnie podania.
Tuż przed przerwą zarówno jedni, jak i drudzy mieli wyborną okazję na objęcie prowadzenia. Grzegorz Kasprzik zaliczył niepewną interwencję przy mocnym uderzeniu Piotra Grzelczaka, ale zdążył skrócić kąt i dzięki temu obronił niezwykle groźną dobitkę Roberta Kowalczyka. Lech natychmiast skontrował i Michał Pytkowski musiał wyciągnąć się jak struna, by odbić piłkę po kąśliwym strzale Wojciecha Golli.
Początek drugiej połowy to zdecydowana dominacja łodzian. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 55. minucie piłka spadła pod nogi stojącego na linii pola karnego Kowalczyka, a ten kapitalnie uderzył zewnętrzną częścią stopy. Futbolówka odbiła się od poprzeczki i ugrzęzła w siatce. Kasprzik nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję.
Kolejorz zareagował na ten zimny prysznic najlepiej jak mógł. Już chwilę później Krzysztof Wolkiewicz został sfaulowany w polu karnym przez Michała Polita i sędzia wskazał na "wapno". Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Kasprzik. Były golkiper Piasta Gliwice oddał idealny strzał w lewy róg. Pytkowski wyczuł wprawdzie jego intencje, jednak nie był w stanie obronić.
Po trafieniu wyrównującym poznaniacy poszli za ciosem i kontynuowali natarcie. W 68. minucie powinni prowadzić 2:1. Tomasz Mikołajczak otrzymał doskonałe podanie od Mateusza Olszaka, ale stojąc trzy metry od bramki koszmarnie spudłował. Na szczęście 23-letni napastnik nie rozpamiętywał tego niepowodzenia zbyt długo i po pięciu minutach zrehabilitował się, zaliczając asystę. Wówczas podał do dobrze ustawionego w polu karnym Bartłomieja Olejniczaka, a rezerwowy Kolejorza tylko dopełnił formalności.
W końcówce Widzew rzucił się do ataku, lecz wypracował zaledwie jedną klarowną sytuację. W 87. minucie Robert Świątnicki dostał świetne podanie z lewego skrzydła, jednak zbyt długo zwlekał z uderzeniem i przeciwnicy zdążyli go zablokować.
Lech utrzymał skromne prowadzenie do ostatniego gwizdka sędziego, co bardzo ucieszyło szkoleniowca tej ekipy, Karola Brodowskiego. - To nie był dla nas łatwy pojedynek. Skład Widzewa był oparty na starszych zawodnikach, którzy lepiej gospodarowali siłami. Mój zespół tracił werwę w środku pola, gdzie długo rozgrywał piłkę. Goście stosowali prostsze środki i nieźle im to wychodziło. Cieszy mnie natomiast fakt, że podnieśliśmy się po golu dla rywali. Podobnie jak w letnich sparingach, potrafiliśmy odrobić straty i zwyciężyć. To pokazuje, że psychicznie jesteśmy mocni.
Lech Poznań - Widzew Łódź 2:1 (0:0)
0:1 - Kowalczyk 55'
1:1 - Kasprzik (k.) 58'
2:1 - Olejniczak 73'
Składy:
Lech Poznań: Kasprzik - Gajda, Ankudowicz, Walasek, Marynowicz (84' Filipiak), Zapotoka, Golla, Możdżeń (61' Drewniak), Mikołajczak, Jurga (46' Olejniczak), Wolkiewicz (61' Olszak).
Widzew Łódź: Pytkowski - Bartkowski, Madera, Polit, Kursa, Zwoliński, Grzeszczyk (46' Arriero), Radowicz, Kowalczyk (75' Kajda), Grzelczak (81' Świątnicki), Bergiel (64' Wlazło).
Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).
Widzów: 150.