Informacja taka dotarła również do delegata Polskiego Związku Piłki Nożnej, który poprosił Andrzeja Pyrdoła o wyjaśnienia.
- Byłem zaskoczony tym wezwaniem. Delegat powiedział mi o całej sprawie i od niego dowiedziałem się o stłuczonej szybie. Zażądałem, aby przyprowadzono
konkretną osobę, ktora widziała mnie rzucającego kamieniem, ale nikt taki się nie zgłosił. Przyszedł jedynie pan dyrektor Warty Poznań i mówił, że to ktoś z ŁKS ale dokładnie nie wie kto. Stanowczo zaprzeczam, jakobym rzucał kamieniami na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Zdaję sobie sprawę, że dla dziennikarzy to doskonały temat na artykuł i szybko go podchwycili i puścili w obieg. Jeszcze raz powtarzam, że nikt ze zgromadzonych na stadionie Warty nie przedstawił mi żadnego rozsądnego dowodu, że cała sytuacja miała miejsce, a już twierdzenia w stylu, że Andrzej Pyrdoł niszczy arenę Euro 2012 są zupełnie bezpodstawne i po prostu śmieszne - powiedział sam zainteresowany.
Rzecznik prasowy ŁKS-u Jarosław Paradowski dodał również, że według obserwatorów tego meczu, stadion przy ul. Bułgarskiej jest wciąż placem budowy i znajduje się tam wiele niebezpiecznych przedmiotów, w związku z czym trudno stwierdzić, kto był winowajcą całego wydarzenia.