Rafał Murawski w pierwszej rundzie sezonu rosyjskiej Premier Ligi w 14 spośród 15 spotkań mistrza kraju zagrał w wyjściowym składzie i nic nie wskazywało na to, by ta korzystna dla 28-latka sytuacja miała się zmienić. 15. sierpnia były zawodnik Lecha w pojedynku z Terekiem Grozny ukarany został jednak czerwoną kartką (w 88. minucie, co nie wpłynęło na losy rywalizacji) i przed tygodniem odbywał przymusową karę. Polaka w potyczce z Saturnem Ramienskoje zastąpił uczestnik niedawnego mundialu MacBeth Sibaya i tak spodobał się trenerowi Gurbanowi Berdijewowi, że ten postanowił na niego również w ostatnią sobotę, gdy Rubin walczył ze Spartakiem Nalczyk (1:1). Murawski po powrocie do składu zasiadł tymczasem na ławce rezerwowych i nie rozegrał nawet minuty. Niewykluczone więc, że doświadczony 32-letni piłkarz z RPA na dłużej zajmie miejsce polskiego pomocnika na środku pomocy.
Od początku sezonu bezapelacyjnym numerem 1. w bramce Celtiku Glasgow był natomiast Łukasz Załuska. Polski golkiper nie spisywał się jednak najlepiej, trzykrotnie w eliminacjach LM pokonali go gracze Sportingu Braga, a w miniony czwartek puścił aż cztery gole w potyczce z Utrechtem, dodatkowo powodując rzut karny. Niepewna postawa 28-latka sprawiła, że menadżer The Bhoys Neil Lennon wypożyczył z Newcastle United Frasera Forstera i postawił na niego w niedzielnym meczu Scottish Premier League przeciwko Motherwell (opiekun Celtów dokonał aż 5 roszad w składzie w porównaniu z meczem Ligi Europejskiej). 22-latek zachował czyste konto (choć przyznać trzeba, że był niemal bezrobotny), a jego zespół zwyciężył 1:0. Bardzo możliwe, że dla Załuski oznacza to dłuższe rozstanie z podstawową "jedenastką" lidera rozgrywek ligi szkockiej po 3. kolejkach.