Bartczak tymczasowym kapitanem Zagłębia

Rolę kapitana w meczu KGHM Zagłębia Lubin z Arką Gdynia pełnił Grzegorz Bartczak. Kibice cieszą się, iż to właśnie on wyprowadził na murawę Miedziowych. Jednak jak mówi sam piłkarz jest tylko tymczasowym kapitanem zespołu.

- W zeszłym sezonie prowadziłem zespół w wygranym 2:1 meczu z Odrą Wodzisław - mówi portalowi SportoweFakty.pl 25-letni Grzegorz Bartczak. Przez fanów Miedziowych uznawany jest za jednego z lepszych zawodników. Nie tylko czysto piłkarskie umiejętności się liczą, ale także ambicja, której prawemu obrońcy nie brakuje. Jednak kapitanem lubinian nie będzie na stałe. - Jestem tymczasowym kapitanem póki Michał Stasiak nie wróci. Zostałem wybrany prawem najstarszego w drużynie. Wprawdzie Michał jest tutaj krócej, ale jest bardziej doświadczony - opowiada. Szybki rzut okiem na datę debiutu Bartczaka i wyłania się sierpień 2002 roku. Już ponad osiem lat gra dla Miedziowych, najdłużej z obecnych zawodników Zagłębia.

Bartczak w roli kapitana spisał się bez zarzutu. Na dodatek poprowadził swój zespół do pierwszego w tym sezonie zwycięstwa. Zagłębie ograło na Dialog Arena Arkę Gdynia 1:0. - Zaczęliśmy dobrze, prowadziliśmy 1:0, ale do przerwy spokojnie mogliśmy wygrywać dwoma bramkami - kręci głową zawodnik mający za sobą debiut w reprezentacji Polski. - Po zmianie stron znów mieliśmy okazje. Nie wykorzystaliśmy ich i w końcówce była nerwówka. Szczęście, że słupki nam sprzyjały i punkty zostały w Lubinie - uśmiecha się.

Tak jak piłkarz zaznaczył, Zagłębie powinno ten mecz rozstrzygnąć dużo wcześniej. Arkadiusz Woźniak i Amer Osmanagić nie wykorzystali sytuacji sam na sam. Mogło się to zemścić. - Brakuje nam skuteczności. Arek Woźniak miał praktycznie trzy sytuacje i mógł ustrzelić hattricka. Niestety nie wyszło mu. Uczy się na błędach i myślę, że w kolejnych meczach będzie lepiej - przyznaje Bartczak. Przerwa między pierwszą, a drugą połowa nie trwała regulaminowego kwadransa, ale 45 minut. Nastąpiła awaria oświetlenia. - Źle na nas wpłynęła taka przerwa. Ona nie może trwać tak długo - przecież była praktycznie dłuższa niż pierwsza połowa - denerwuje się kapitan Zagłębia.

W Lubinie mogą odetchnąć. Atmosfera w szatni gęstniała wraz z kolejnym niepowodzeniem. Zaczęło się od remisu w Kielcach z Koroną, ale później przyszły dwie porażki z Górnikiem Zabrze i Polonią Warszawa. - Napięcie w drużynie trochę opadnie. Byliśmy w niekomfortowej sytuacji. Mieliśmy tylko punkt w trzech meczach. Teraz dopisujemy trzy i pniemy się w górę tabeli. Później gramy z sąsiadującą Polonią Bytom i musimy wywalczyć komplet punktów - zapowiada Grzegorz Bartczak.

Źródło artykułu: