Adam Banaś: Pokazaliśmy kto panuje na Górnym Śląsku

Półtora roku temu Adam Banaś był na ustach całego piłkarskiego Górnego Śląska za sprawą bramki strzelonej Ruchowi Chorzów w 92. Wielkich Derbach Śląska. W niedzielnym meczu derbowym kapitan Górnika znów miał okazję pokonać bramkarza Niebieskich, ale ustąpił miejsca Mariuszowi Magierze, ale jego zachowanie miało kluczowe znaczenie przy bramce dla Trójkolorowych.

Półtora roku temu na Stadionie Śląskim Górnik zatriumfował 1:0 (0:0), a bramkę strzałem z rzutu wolnego zdobył debiutujący wówczas w górniczych barwach Adam Banaś. W niedzielny wieczór 28-letni stoper już w roli kapitana utytułowanego śląskiego klubu poprowadził zabrzan do kolejnego triumfu nad drużyną odwiecznego rywala.

- Wygraliśmy drugie Wielkie Derby z rzędu i pokazaliśmy, że kto panuje na Górnym Śląsku. Zdobyliśmy prestiż i dopisujemy sobie bardzo ważne trzy punkty. Mamy po czterech kolejkach sześć oczek i to na pewno powód do umiarkowanego zadowolenia - mówił po końcowym gwizdku sędziego doświadczony obrońca Górnika.

Derbowe starcie 14-krotnych mistrzów Polski nie stało na najwyższym poziomie. Bardziej niż piłkarskie święto na Górnym Śląsku przypominały taktyczne szachy, w których decydujące posunięcie należało do Trójkolorowych.

- Nie był to wielki mecz, ale tak derby zawsze tak wyglądają. Zawsze mecz grany jest do jednej bramki i każdy jest zdeterminowany przede wszystkim do tego, by nie popełnić błędu i stracić bramki. My pod względem taktycznym rozegraliśmy naprawdę dobre zawody i umieliśmy przenieść założenia z szatni na boisko. Udało nam się przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę i to dla nas wszystkich wielki powód do radości - przyznał lider drużyny z Roosevelta.

Przy decydującym trafieniu popularny "Banan" wykonał krecią robotę w pełni skupiając na sobie uwagę bramkarza i zawodników Ruchu. Dzięki zachowaniu swojego kapitana strzelec zwycięskiej bramki Mariusz Magiera miał znacznie ułatwione zadanie.

- Futbol to gra gestów. Mamy przygotowanych kilka wariantów rozegrania stałych fragmentów gry i w meczu z Ruchem udało nam się jeden z nich wykorzystać. Decyzja o tym, że Mariusz będzie strzelał zapadła po naszej rozmowie zaraz po faulu. Potem trzeba było skupić na sobie uwagę rywala, a "Magic" przymierzył doskonale i mogliśmy się cieszyć z bramki dającej nam prowadzenie. Już wtedy wiedzieliśmy, że nie damy wydrzeć sobie tego zwycięstwa z rąk - wyjaśnił obrońca Górnika.

Górnik po czterech kolejkach ma na koncie sześć punktów i plasuje się w górnej połowie ligowej tabeli. W opinii charyzmatycznego lidera zabrzańskiej drużyny Trójkolorowi nie pokazują jeszcze pełni swojego potencjału.

- Czy Górnika stać na jeszcze lepszą grę? Oczywiście, że tak. My się dopiero powolutku rozkręcamy. Jesteśmy beniaminkiem i niejako od nowa poznajemy tę ligę. Mamy bardzo dobrą kadrę i wszystko idzie w dobrym kierunku. Gramy bardzo fajną piłkę i jedyne czego możemy żałować to punktów straconych w meczach z Polonią i Arką. Tamte mecze jednak oddzielamy grubą kreską i skupiamy się tylko na tym co jest jeszcze przed nami - zapewnił kapitan drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Źródło artykułu: