Czuję wewnętrzną satysfakcję - rozmowa z Norbertem Witkowskim, kapitanem Arki Gdynia

- Musimy zapomnieć o niepowodzeniu w Lubinie, a zwłaszcza o słabej postawie w pierwszej połowie tego meczu - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Norbert Witkowski, kapitan Arki Gdynia.

Piotr Wiśniewski: O pierwszej połowie meczu w Lubinie powinniście jak najszybciej zapomnieć...

Norbert Witkowski: Zgadza się. Nie wyszła nam ta połowa. Nie zagraliśmy tego, co sobie założyliśmy. Popełniliśmy zbyt wiele błędów. W ogóle nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, co przełożyło się na brak sytuacji bramkowych. Myślę, że to wszystko na ten temat. Jeszcze można dodać to, iż nie oddaliśmy żadnego celnego strzału...

Z czego wynikała ta wasza postawa. Może wpływ na to miała szybko stracona bramka na początku spotkania?

- Jakiś wpływ mogło to mieć, ale przecież bramki traci się w różnych minutach spotkaniach. Trzeba jak najszybciej zapomnieć o tej sytuacji i dalej wykonywać swoje zadania. Na pewno swoje piętno odcisnęła także niedokładność w naszych poczynaniach. Stąd wynikały te błędy.

A czy miałeś pretensje do swoich środkowych obrońców o tę sytuację?

- Nie mogę patrzeć na to z tej perspektywy. Każdy z nas wie, jakie zadania zostały mu przydzielona na boisku i tego stara się trzymać. Bramka padła w wyniku kilku niedociągnięć. Michał (Płotka - przyp. red) przegrał główkę z napastnikiem gospodarzy. Futbolówka w efekcie spadła pod nogi Maćka. Ten z kolei nie wiedział, że ma za swoimi plecami przeciwnika. Także ciężko kierować pretensje pod adresem konkretnego piłkarza.

Każda seria kiedyś się kończy. W Lubinie została przerwana twoja "mała" passa meczu bez straconej bramki. Zero po stronie strat zanotowaliście w Poznaniu, a następnie w meczu z Górnikiem. W Lubinie już jednak się nie udało.

- To fakt (śmiech). Jako bramkarz zawsze staram się grać na zero z tyłu. To należy do moich podstawowych zadań. Najważniejsze jednak jest dobro drużyny. Po meczu móc spojrzeć w tabelę i zobaczyć, że coś zmieniło się na naszą korzyść punktową. Jeżeli będziemy strzelać bramki i jednocześnie nie tracić to ta właściwa punktacja powinna drgnąć.

Jakby nie patrzeć dwie stracone bramki w czterech meczach to dobry wynik...

- W tym miejscu nawiążę właśnie do mojej poprzedniej wypowiedzi. Zawsze zwracam uwagę na ilość straconych bramek, ale patrzę głównie na tabelę i miejsce, które w niej zajmujemy. Dlatego fajnie jest, gdy tracimy mało bramek, a jednocześnie jesteśmy wysoko w tabeli.

Udana interwencja Witkowskiego

Teraz przed wami dwa mecze u siebie. Gracie z Widzewem i Jagiellonią. Jest to więc dobra okazja do podreperowania bilansu punktowego.

- Na pewno musimy zapomnieć o niepowodzeniu w Lubinie, a zwłaszcza o słabej postawie w pierwszej połowie tego meczu. Szkoda, że nie zagraliśmy tak całego spotkania, jak momentami w drugich 45 minutach. Mecze u siebie różnią się od tych wyjazdowych. Pokazał to zresztą pojedynek z Górnikiem, gdzie co prawda nie wypadliśmy jakoś olśniewająco, ale ambitną walką udało nam się sięgnąć po trzy punkty.

Przed sezonem wiele mówiło się, iż Górnik i Widzew będą nową siłą ekstraklasy. Wszak nazwy tych klubów zobowiązują do tego. Pierwsze kolejki pokazują zresztą, że beniaminkowie mogą sporo namieszać w lidze. Punkty na Widzewie straciła Polonia, Lech, męczyła się Wisła, a jedyne zwycięstwo łodzianie osiągnęli na wyjeździe.

- Każda seria kiedyś się kończy i mam nadzieję, że właśnie w Gdyni Widzew nie podtrzyma passy wyjazdowych zwycięstw. Aczkolwiek jest to zbyt krótki okres czasu, aby mówić o jakiejkolwiek serii. Owszem mogą czuć się silni na wyjazdach, ale w tych kategoriach na to spotkanie nie patrzymy. Dla nas ten mecz jest jak każdy inny. Podchodzimy do niego tak samo skoncentrowani jako do niedawnej potyczki z Górnikiem. Oba zespoły swoją postawą na pierwszoligowych boiskach udowodniły, iż trzeba się z nimi liczyć. Mają w swoich szeregach dobrych zawodników. Dla nas liczy się jednak zwycięstwo w najbliższym meczu.

Kapitan na boisku, a poza nim?

- Dobre pytanie (śmiech). Jestem cały czas tym samym człowiekiem, nic się nie zmieniło. Spokojny, ale gdy trzeba coś mocniej powiedzieć to to robię. Cieszę się, że została mi powierzona taka funkcja. Mentalnie i sportowo nie zmieniłem się. Jednak w środku odczuwam swego rodzaju wewnętrzną satysfakcję i mobilizację.

Jakie są zatem twoje cele sportowe na ten sezon. Jakie miejsce satysfakcjonowałoby ciebie na koniec rundy?

- Chciałbym utrzymać obecną formę sportową. Oby dopisywało również zdrowie. Jeśli chodzi natomiast o zespół to życzę sobie, abyśmy regularnie punktowali i uniknęli dziwnych przestoi. Abyśmy z wiarą pochodzili do tego, co robimy. Chcemy w końcu uniknąć tego stresu, jaki towarzyszył nam w minionych latach. Brakowało regularności, punktów. Miewaliśmy dziwne serie. Teraz chcemy uniknąć takich deprymujących sytuacji.

A co z pucharem Polski?

- Oczywiście nie pomijamy go. Możliwość zdobycia pucharu Polski dla każdego klubu jest powodem do dumy i satysfakcji, tym bardziej, że trochę lat minęło od ostatniego triumfu Arki w tych rozgrywkach.

Waszym pierwszym przeciwnikiem będzie KSZO Ostrowiec. Jak oceniasz to losowanie?

- Broń Boże nie można patrzeć na tego rywala jako pierwszoligowca. Należy podjeść do niego z należytym szacunkiem. Sytuacja tego klubu w ostatnim czasie nie była najlepsza, ale nie ma to wpływu na bieżące boiskowe wydarzenia. Pod kątem sportowym ciężko jednak wypowiadać mi się na ich temat.

Mówi się, iż najłatwiejsza droga do pucharów wiedzie przez Puchar Polski. Nie pozostaje więc nic innego jak życzyć wam triumfu w tych rozgrywkach. Wszak w lidze o miejsce gwarantujące start w europejskich pucharach będzie nad wyraz ciężko.

- Powiem tak: każdy sezon jest inny. W tamtym sezonie niewielka ilość punktowa mogła spowodować, iż znaleźlibyśmy się w rejonach środka tabeli albo nawet jeszcze wyżej. Wystarczyłoby inaczej rozegrać niektóre spotkania. Łatwo jednak mówić. W rzeczywistości okazało się bowiem, że wcale o te punkty nie było tak łatwo. Obecny sezon dopiero się zaczął, ale pierwsze mecze pokazują, że wiele może w tej lidze się wydarzyć. Chciałbym aby nam się lepiej w tych rozgrywkach wiodło. Jeśli bowiem dobrze spisywać się będziemy w lidze to wówczas łatwiej o spokój w Pucharze Polski.

Jesteśmy właśnie po czterech kolejkach ekstraklasy. Czas na przerwę reprezentacyjną. Czy do tej pory coś zaskoczyło ciebie w tej lidze. Postawa in plus lub in minus jakieś drużyny, bądź piłkarza?

- Jeśli chodzi o naszą postawę to niedosyt zawsze będzie, ale to jest normalne. Pozytywnie zaskoczyła mnie postawa Polonii Warszawa. Grają ładny futbol, otwierają ligową tabelę. Stracili do tej pory tylko jedną bramkę. To samo zaś tyczy się Bełchatowa. Mimo wielu zmian personalnych to jednak zespół spisuje się bardzo dobrze. Nie było zbyt wielu wzmocnień, ale przyszedł Żewłakow i wniósł nową jakość. Jego doświadczenie może być z korzyścią dla wielu młodych zawodników. In minus to postawa mistrzów Polski. Jak przystało na najlepszy zespół w kraju to nie powinni schodzić poniżej pewnego poziomu, a tak w chwili obecnej jest.

Norbert, a nie marzy się tobie gra w reprezentacji Polski? Kilku bramkarzy z polskiej ekstraklasy było już w kadrze sprawdzanych. Nie jest czasem tak, że siedzisz sobie przed telewizorem i myślisz: "€žkurcze skoro oni, to czemu nie ja, w czym jestem gorszy?".

- (śmiech). Temat reprezentacji jest zawsze sprawą otwartą. Dla każdego piłkarza wewnętrzną ambicją jest możliwość grania w drużynie narodowej. Jednak ja koncentruję się na tym, co mam robić w klubie. Jeśli tutaj będę się należycie wywiązywał ze swoich obowiązków to z czasem ktoś to zauważy. W tym momencie najważniejsze dla mnie jest ustabilizowanie formy. Drużyna musi wiedzieć, że można na mnie liczyć.

Komentarze (0)