Wraca "moda na Górnika"?

Jeżeli w ostatnich sezonach mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem kryjącym się pod nazwą "moda na Górnika", spotkanie derbowe z Ruchem Chorzów pokazało, że ta nadal nie umarła. Dzięki świetnie prowadzonej przez zarząd klubu i kibiców kampanii na mecze Górnika znów ściągają tłumy. A ma być jeszcze lepiej.

W ostatnich latach Górnik mógł poszczycić się jedną z najwyższych frekwencji w Polsce. Nie tylko grając w ekstraklasie, ale także po spadku do pierwszej ligi, kiedy na mecz derbowy z GKS-em Katowice na stadion im. Ernesta Pohla ściągnęło ponad 20 tys. kibiców obu śląskich drużyn.

Ostatnie miesiące były jednak dla fanów Trójkolorowych momentami próby. - Ograniczenie pojemności naszego stadionu mocno skomplikowało sprawę - nie ukrywa prezes Łukasz Mazur. - Kibice mając wybrać się na mecz, nie mając przy tym pewności czy dostaną bilet i wejdą na stadion, często woleli nie ryzykować i rezygnowali z przyjścia - dodał szef zabrzańskiego klubu.

Rzeczywiście nowa ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych najbardziej dotknęła właśnie Górnika. Pojemność zabrzańskiego stadionu została drastycznie pomniejszona z 18 do 7 tys. miejsc. Dzięki pracom w przerwie zimowej na wiosnę udało się powiększyć widownię do 9 tys., ale to i tak jak na potrzeby utytułowanego śląskiego klubu było za mało.

Dzięki staraniom działaczy, kibiców i władz miasta ponownie udało się powiększyć pojemność stadionu - tym razem do 13 tys. miejsc. Wiadomość o tym została podana publicznie na trzy dni przed Wielkimi Derbami Śląska z Ruchem, lecz mimo to kampania zakończyła się sukcesem.

- Na nasz stadion znowu ściągnęło blisko 13 tys. kibiców. Jakiejś części biletów nie udało się sprzedać, ale warto pamiętać, że decyzja została podjęta na kilkadziesiąt godzin przed meczem derbowym i nie do wszystkich zainteresowanych wiadomość w porę dotarła. Chcieliśmy już wcześniej poinformować o tym kibiców, ale proces przeciągał się i nie było takiej możliwości - powiedział wiceprezes zabrzańskiego klubu, Maciej Sowicki.

Kibice są nieufni także w stosunku do nowego systemu ich identyfikacji. - Wielu kibiców, szczególnie tych nieco starszego pokolenia, było przyzwyczajonych do tego, że na mecz idą z papierowym biletem w ręku. Teraz, kiedy wprowadzono karty identyfikacyjne, na których wypisane są dane, a na stadion wchodzi się przez bramofurty, wielu fanów nie potrafi się do tego pomysłu przekonać. Myślę jednak, że to z czasem minie - dodał wiceprezes Górnika koordynujący też działania marketingowe beniaminka ekstraklasy.

- Dla kibiców pewną nowością jest też to, że kupując karnet na mecz, nie mogą nikomu go odstąpić. Wiemy przecież, że często bywało tak, iż kupowało się karnet, a kiedy było się zajętym, odstępowało się go mamie, tacie, wujkowi czy sąsiadowi. Teraz takiej możliwości nie ma i na karnet może wejść na stadion tylko jego właściciel - zauważył prezes Mazur.

Działacze Górnika już czynią starania, by na kolejnych spotkania przy Roosevelta stadion znów pękał w szwach.

- Jesteśmy bliscy wprowadzenia elektronicznej dystrybucji biletów. Obecnie czekamy na wprowadzenie u nas tego systemu. Mamy bowiem świadomość, że dla wielu kibiców, szczególnie tych mieszkających dalej od Zabrza, przyjazd na stadion w celu zakupienia wejściówki i potem po raz kolejny na samo spotkanie jest uciążliwy. Z takim problemem borykali się m.in. kibice w Rybniku czy Tarnowskich Górach. Dzięki elektronicznej dystrybucji biletów każdy zainteresowany będzie mógł zakupić wejściówkę nie wychodząc z domu, za pośrednictwem Internetu - wyjaśnił Sowicki.

Źródło artykułu: