Franciszek Smuda postanowił dać szansę gry od pierwszej minuty m.in. Arturowi Borucowi. Był to pierwszy mecz golkipera Fiorentiny za kadencji nowego selekcjonera. Warto także dodać, iż na lewej obronie pojawił się Sebastian Boenisch. Historię tego zawodnika znają wszyscy i w końcu po dwóch latach starań zagrał z orzełkiem na piersi. Ukraińców do zwycięstwa miał poprowadzić Andrij Szewczenko.
Tymczasem po pięciu minutach to Polacy powinni byli prowadzić. Maciej Iwański podał do Sławomira Peszko. Pomocnik Lecha Poznań mając przed sobą tylko bramkarza Ukraińców zdecydował się na podanie do Ireneusza Jelenia, którego kryło dwóch rywali. Zamiast 1:0 dla biało-czerwonych, to nie mieliśmy nawet strzału. W odpowiedzi niegroźne i niecelnie głową uderzył Szewczenko.
Chwilę później niezdecydowanie środkowych pomocników mógł wykorzystać Oleksandr Alijew, ale jego strzał w bezpiecznej odległości minął słupek. Polacy, jak i Ukraińcy, grali wolno. Także trybuny nie niosły naszej reprezentacji.
Między 24., a 26. minutą dwukrotnie postraszył Boenisch. Najpierw głową strzelił obok bramki. Później zszedł z piłką do środka i oddał strzał prawą nogą, który po rykoszecie wylądował w "koszyczku" Andrija Piatowa.
Idealną okazję na zdobycie bramki miał Ireneusz Jeleń. Po dośrodkowaniu Łukasza Piszczka skiksowali obrońcy gości, którzy na piątym metrze dali przyjąć piłkę Polakowi. Snajper Auxerre mocnym półwolejem przeniósł futbolówkę kilka metrów nad bramką.
Trzy minuty przed przerwą Jeleń zdobył bramkę. Jakub Błaszczykowski oszukał obrońcę rywali, zagrał do Jelenia, który w sytuacji sam na sam minął bramkarza i umieścił piłkę w pustej bramce. Nie byłoby jednak tej okazji, gdyby 60 sekund wcześniej Boruc nie popisał się fantastycznym refleksem, broniąc strzał Alijewa. Warto dodać, iż była to pierwsza strzelona bramka przez biało-czerwonych po 430 minutach.
Po zmianie stron nadal w ataku nie do powstrzymania był Jeleń. Tym razem dostał podanie od Rafała Murawskiego. Znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, jednak strzelił wprost w niego. Kilka chwil później Maciej Iwański klatką piersiową zgrał futbolówkę do najbardziej wysuniętego polskiego piłkarza. Jeleń znów zmarnował okazję, posyłając piłkę obok słupka.
Ukraińcy starali się zmienić coś w swojej grze. Do 65. minuty przeprowadzili aż pięć zmian, jednak niewiele to dało. Wciąż tempo ich gry było wolne i czytelne dla gospodarzy. Tymczasem 2:0 powinni byli prowadzić Polacy. Dobrze na prawej stronie zachował się Peszko. Dograł na szósty metr do Jelenia. Jego strzał obronił Piatow, a po chwili złapał również dośrodkowanie strzelca.
Podopieczni Smudy nadal atakowali. Ambitnie przy linii zagrał Murawski, odgrywając piłkę do Piszczka. Zawodnik Borussii Dortmund dośrodkował na piąty metr, gdzie nad bramką głową uderzył Robert Lewandowski. Pod koniec spotkania Polakom zabrakło sił i w doliczonym czasie gry Ukraińcy wyrównali. Rezerwowy Jewhen Selezniow skierował futbolówkę do bramki biało-czerwonych i mimo przewagi Polaków, to mecz zakończył się remisem 1:1.
Polska - Ukraina 1:1 (1:0)
1:0 - Jeleń 42'
1:1 - Selezniow 90+2'
Składy:
Polska: Boruc - Piszczek, Żewłakow, Wojtkowiak, Boenisch, Bandrowski (46' Matuszczyk), Murawski, Iwański (64' Lewandowski), Błaszczykowski (84' Rybus), Peszko, Jeleń (86' Smolarek).
Ukraina: Piatow - Romanczuk (85' Kożanow), Fedeckyj, Tymoszczuk, Chaczeridi, Alijew (54' Polowyj), Husiew (46' Kułakow), Mychałyk, Krasnopirow (65' Chudobjak), Dević (46' Woronin), Szewczenko (59' Selezniow).
Żółte kartki: Błaszczykowski, Boruc (Polska).
Sędzia: Ravshan Irmatov (Uzbekistan).