Biało-czerwoni wyprzedzili piłkarzy Wisły Kraków, którzy na co dzień korzystają z obiektu przy Reymonta 22 i trenowali na nim jako pierwsi po gruntownej modernizacji. - Murawa jest bardzo dobra. Fajnie, że w Polsce powstają takie stadiony. Myślę, że to obiekt o standardach podobnych do tych francuskich - mówi Ireneusz Jeleń.
Franciszek Smuda zarządził niespełna półtoragodzinny trening. Po kilkunastominutowej rozgrzewce, przez kolejne kilkanaście minut reprezentanci w trzech grupach grali w dziadka. Widać, że typowo piłkarska zabawa sprawiała im prawdziwą frajdę, chociaż nie brakowało ostrzejszych wejść (zdjęcie poniżej). Trener Smuda zachęcał swoich graczy, by jak najdłużej trzymali kolegów w środku: - Dalej, dalej! Od 15 dopiero zaczyna się zabawa.
Potem podzielił swoich zawodników na dwie 10-osobowe drużyny. W żółtych znacznikach grali: Boruc - Piszczek, Żewłakow, Wojtkowiak, Boenisch - Peszko, Murawski, Sadlok - Jeleń, Lewandowski i to być może skład zbliżony do tego, który we wtorek wybiegnie przeciwko Socceroos. Smuda przypominał swoim podopiecznym o wysokim pressingu i tylko raz przerwał grę, by poinstruować Macieja Sadloka o sposobie poruszania się w drugiej linii: - Maciek, kiedy wychodzisz do przeciwnika, nie myśl o tym, co jest z tyłu. Tam są ludzie za to odpowiedzialni. Ty myśl o zaatakowaniu rywala.
Zajęciom kolegów z boku przyglądał się Jakub Błaszczykowski. 25-letni skrzydłowy kilkanaście minut spędził na siłowni, a potem chwilę truchtał wokół boiska. Nieprzyjemnie trening zakończył się dla Sławomira Peszki, który w ostatniej minucie gry wewnętrznej ucierpiał w starciu z Euzebiuszem Smolarkiem. "Peszkin" opuścił murawę utykając, z opatrunkiem na lewym piszczelu.
W poniedziałek Polacy będą trenować popołudniu na bocznym boisku Wisły. Mecz z Australią rozpocznie się we wtorek o godzinie 20:30.