- Tak bywa, nieraz wszystko na treningach wychodzi, a później w meczu właśnie nie chce. Rzuty karne to jest loteria. Też nie uderzyłem za rewelacyjnie. Bramkarz obronił ten strzał. Lepiej żeby teraz były te konsekwencje niż w najważniejszych meczach. Znowu były te sytuacje, znowu brakowało szczęścia, zimnej krwi i ponieśliśmy tego konsekwencje - mówił Robert Lewandowski po meczu z Australią. Piłkarz co prawda strzelił bramkę, ale nie wykorzystał rzutu karnego.
Polacy przegrywali z Australią, gdy Lewandowski po zagraniu Sebastiana Boenischa doprowadził do wyrównania. - Zszedłem na krótki słupek, udało mi się wsadzić nogę i strzelić bramkę. Nie raz można za bardzo zejść na krótki słupek i piłka zamiast przechodzić dalej zostawała na pierwszym obrońcy i on ją wybijał. Może tej dokładności brakowało, ale wydaje mi się, że jest postęp. Wiadomo - nie wszystko naraz - opisywał król strzelców ekstraklasy.
Boenisch był jednym z wyróżniających się zawodników. Po jego dośrodkowaniach wielokrotnie dochodziło do zagrożenia pod bramką piłkarzy z Antypodów. - Wiadomo, że Sebastian Boenisch jak ma okazje to się włącza i próbuje dośrodkować. Widać, że jak gramy bokami to dobrze nam to wychodzi. Czasami próbujemy środkiem i akcje też stwarzamy. Widać, że czegoś jeszcze brakuje. Może przez to, że dopiero od jakiegoś czasu zgrywamy się. Nie raz właśnie w ciemno próbujemy coś robić i nie zawsze to wychodzi. Mam nadzieję, że w każdym meczu będzie jeszcze lepiej i będzie jeszcze większy postęp - zakończył były piłkarz Lecha Poznań.