W pierwszych minutach gospodarze ambitnie ruszyli do ataków. Wszystko wyglądało ładnie tylko do okolicy pola karnego, gdzie brakowało precyzji, a czasami również pomysłu. Lubinianie swoich szans upatrywali głównie w strzałach z dystansu. W 27. minucie na taki ruch zdecydował się Przemysław Kocot, ale w tej sytuacji świetnie spisał się bramkarz Szymon Gąsiński.
Osiem minut później wymarzoną okazję miał Mouhamadou Traore. Senegalczyk z bliskiej odległości główkował wprost w golkipera rywali, a jego dobitka z kilku metrów również nie znalazła drogi do siatki. Tym samym piłkarz Zagłębia tyko potwierdził swoją słabą dyspozycję w tym sezonie.
Ostatnie minuty pierwszej połowy były już spokojne, a wzrok kibiców powędrował ku niebu. Tam bowiem nad stadionem krążył... paralotniarz, który zdecydowanie był ciekawszą atrakcją w tym fragmencie meczu.
Już dwie minuty po wznowieniu gry fatalny błąd w defensywie popełnili gospodarze. Przy rzucie rożnym zupełnie niepilnowany był Mateusz Bartczak, co chyba zaskoczyło także jego. W efekcie przestrzelił z kilku metrów i pozostało mu tylko złapać się za głowę.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. W 52. minucie bytomianie wykonywali rzut wolny. Do piłki ustawionej nieopodal pola karnego podszedł David Kobylik i dograł na nos Szymona Sawali. Pomocnik niebiesko-czerwonych nie zwykł takich okazji marnować i strzelił swojego drugiego gola w tym sezonie. Warto dodać, że czarną robotę wykonał Mariusz Ujek. Nowy nabytek Polonii sprytnie sfaulował Sergio Reine, dzięki czemu zwolniły się szyki w formacji obronnej rywali.
Podopieczni Jurija Szatałowa po wyjściu na prowadzenie cofnęli się do defensywy. Przyjezdni długo utrzymywali się przy piłce, ale zupełnie nie mieli pomysłu na pokonanie Gąsińskiego. Za nieporadność zostali skarceni w 69. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w powietrze wzbił się Ujek i... głową ustalił wynik spotkania w swoim debiucie. Dogrywał nie kto inny, jak Kobylik, który w swoim pierwszym występie zanotował dwie asysty.
Miedziowi od tego momentu stracili wiarę w korzystny rezultat. Przez długi czas nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bytomską bramką. Dopiero w końcówce dwa razy było gorąco. Najpierw Grzegorz Bartczak wszedł jak w masło w pole karne, ale strzelił minimalnie obok bramki. Kilka sekund później na strzał z 16 metrów zdecydował się Amer Osmanagić, ale przytomnością popisał się Gąsiński.
Trzy punkty zostały ostatecznie w Bytomiu i było to pierwsze zwycięstwo Polonii w tym sezonie. Widać było nową jakość gospodarzy, którą od dłuższego czasu zapowiadał trener Szatałow. Lubinianie mają obecnie tyle samo punktów, co ich piątkowi rywale. W bezpośrednim meczu brakowało przede wszystkim dokładności i pomysłowości w konstruowaniu akcji.
Polonia Bytom - KGHM Zagłębie Lubin 2:0 (0:0)
1:0 - Sawala 52'
2:0 - Ujek 69'
Składy:
Polonia Bytom: Gąsiński - Hricko, Hanek, Żytko, Mysona, Barcik, Sawala, Kobylik, Radzewicz (46' Jarecki), Matawu (59' Wojsyk), Ujek (71' Bykowski).
KGHM Zagłębie Lubin: Isailović - Grzegorz Bartczak, Horvath, Reina, Costa, Hanzel Mateusz Bartczak, Kocot (82' Ekwueme), Plizga (67' Osmanagić), Woźniak, Traore (77' Kędziora).
Sędzia: Michał Mularczyk (Skierniewice).
Widzów: 5000.
Ocena drużyny Polonia Bytom - 3,0. Dwa strzały celne i dwa gole - plus za skuteczność. Poza tym, zwłaszcza w pierwszej połowie, gra zespołu pozostawiała wiele do życzenia.
Ocena drużyny KGHM Zagłębie Lubin - 2,0. Miedziowi mieli dwie bardzo dobre okazje strzeleckie, ale ich nie wykorzystali. Zespół grał dobrze tylko do linii pola karnego rywali, potem lubinianom brakowało pomysłu. Wydaje się, że większość zawodników jest zupełnie bez formy. Polonia Bytom oddała dwa strzały celne na bramkę i zdobyła dwa gole.