Stalówka nie zwalnia tempa - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - Znicz Pruszków

Piłkarze Stali Stalowa Wola złapali wiatr w żagle i ostatnio pokazują się z bardzo dobrej strony. Tym razem zielono-czarni okazali się lepsi od innego spadkowicza z ekstraklasy - Znicz Pruszków. Ku uciesze stalowowolskich fanów odblokował się Kamil Gęśla.

Kibice Stali Stalowa Wola po poprzednim sezonie posuchy spragnieni byli zwycięstw swoich pupili. Początkowo zielono-czarnym, którzy całkowicie przemeblowali swój skład, w lidze nie szło. Stalówka w pierwszych meczach traciła punkty, ale widać było, że zespół potrzebuje zgrania. Teraz Stal w końcu zaczęła wygrywać spotkania, a do bramki rywala zaczął trafiać Kamil Gęśla na którego na początku sezonu tak narzekano. - Napastnik, który zdobył bramkę był bardzo ambitny. Chciałbym, żeby moi napastnicy takie zaangażowanie na boisku prezentowali - mówił po meczu trener gości.

W sobotnim pojedynku piłkarze ze Stalowej Woli mierzyli się z innym spadkowiczem z pierwszej ligi, Zniczem Pruszków. Piłkarze z Mazowsza znajdowali się na szczycie tabeli i to oni byli faworytem. Mecz rozpoczął się od ataków gości z których nic jednak nie wyszło. Stal miała dobrą okazję w 7. minucie, ale po dośrodkowaniu Daniela Radawca nieskuteczny okazał się Marek Kusiak. W kolejnych minutach z dobrej strony pokazali się golkiperowie obu ekip, a gra znacznie się zaostrzyła.

W samej końcówce pierwszej połowy ręce do góry w geście radości unieśli piłkarze i kibice Stali. Z rzutu wolnego strzelał Radawiec, bramkarz odbił futbolówkę, a skuteczną dobitką popisał się Kamil Gęśla. - Wszyscy go molestowaliście, że nie strzela, ale trzeba powiedzieć, że on w każdym meczu zapieprzał strasznie. Fajnie, że strzelił bramkę. Nie każdy napastnik będzie co mecz strzelał bramkę. Jakby tak robił to by nie grał w Stali Stalowa Wola - stwierdził po meczu szkoleniowiec Stalówki, Sławomir Adamus.

W drugiej połowie przeważali piłkarze z Pruszkowa, a Stalowcy dobrze kontratakowali. Większość uderzeń była jednak albo niecelna, albo między słupkami dobrze interweniowali bramkarze. Groźnie pod bramką Stali zrobiło się w 65. minucie, kiedy minimalnie niecelne uderzenie oddał Marcin Rackiewicz. Do końca meczu defensywa Stali nie popełniła jednak błędu i trzy punkty pozostały na Podkarpaciu.

Stal Stalowa Wola - Znicz Pruszków 1:0 (1:0)

1:0 - Gęśla 45'

Stal Stalowa Wola: Dydo - Demusiak, Kusiak, Wieprzęć, Witek - Piątkowski, Horajecki, Kachniarz, Getinger – Radawiec (90' Gilar) - Gęśla (82' Turczyn).

Znicz Pruszków: Błażejczyk - Tomczyk, Kowalski, Januszewski, Jędrzejczyk - Bylak (68' Kopciński), Kucharski, Osoliński, Rybaczuk (64' Radkiewicz) - Feliksiak, Tatara.

Żółte kartki: Getinger, Piątkowski, Gęśla (Stal) oraz Tomczyk, Jędrzejczyk, Tatara (Znicz).

Sędzia: Robert Marciniak (Kraków).

Widzów: 1000.

Źródło artykułu: