Łukasz Gikiewicz cały czas nie może przebić się do pierwszego składu Śląska Wrocław. Piłkarze prowadzeni przez Ryszarda Tarasiewicza przegrali trzy ostatnie spotkania ligowe i plasują się na samym dole tabeli. Teraz przed wrocławianami seria trudnych meczów wyjazdowych. - Dla mnie wyjazdy zaczynają się już od poniedziałku, bo jadę na Młodą Ekstraklasę. Gramy na wyjeździe i to na pewno nie będą dla nas łatwe mecze. My nie możemy patrzeć na to, czy gramy na wyjeździe czy u siebie. Musimy zagrać tak, jak na Cracovii, gdzie wychodzimy, walczymy i zdobywamy trzy punkty - powiedział Gikiewicz, który w poprzednim sezonie występując w I lidze jedenastokrotnie pokonał golkipera rywali.
Najbliższe spotkania ligowe zawodnicy WKS-u rozegrają na wyjeździe. Kolejno zmierzą się z Widzewem Łódź, Koroną Kielce i Wisłą Kraków. Do tego dochodzi jeszcze potyczka w Pucharze Polski ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Ile punktów są w stanie wywalczyć zielono-biało-czerwoni z tych wyjazdów? - Jak odpowiem, że mniej niż dziewięć to trener będzie na mnie zły. Na pewno musimy liczyć na to, że pojedziemy na wyjazd i zwyciężymy z każdym zespołem. To, co prezentujemy na treningach - proszę mi uwierzyć, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Te dwa tygodnie, gdzie pracowaliśmy kiedy była przerwa na kadrę naprawdę to wyglądaliśmy dobrze. Ten mecz z Lechem pokazał, że przyjechał mistrz Polski i chyba nie ustępowaliśmy mu kroku - komentował Gikiewicz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
W najbliższej kolejce wrocławianie rywalizować będą z Widzewem Łódź. Gikiewicz w poprzednim sezonie grał w lokalnym rywalu Widzewa - ŁKS-ie. - Na pewno ten mecz jest szczególny dla mnie. Grając w ŁKS-ie mówiłem, że Łódź jest biało-czerwona, a nie na odwrót i będę się tego trzymał. Na pewno jakbym strzelił bramkę to będę bardzo szczęśliwy i pozdrowię z tamtego miejsca kibiców ŁKS-u - powiedział napastnik.
Czy ewentualnego gola zadedykowałby on fanom "Rycerzy Wiosny"? - Tak. Jestem w kontakcie z chłopakami. Życzę im awansu. Nie wiadomo, jak się drogi potoczą i czy nie będzie mi dane wrócić - odpowiedział zawodnik.
Jak na razie Łukasz Gikiewicz nie może przebić się do pierwsze składu drużyny prowadzonej przez Ryszarda Tarasiewicza. W ostatnim meczu nie zagrał kontuzjowany Vuk Sotirović, Gikiewicz zasiadł na ławce, a grający w pierwszym składzie Tomasz Szewczuk niczego spektakularnego nie pokazał. Czy więc Gikiewicz może liczyć na występ w kolejnym pojedynku? - Proszę zapytać o to trenera. Ja nie jestem od oceny. Z mojej perspektywy Diaz i Tomek Szewczuk zagrali poprawne spotkanie. Przegraliśmy, Tomek nie strzelił bramki, Diaz tak. To trener będzie rozliczał napastników, a nie ja. Ja na każdym treningu będę dawał z siebie wszystko. Zaczynam już od poniedziałku od wyjazdowego meczu Młodej Ekstraklasy. Tam będę chciał się pokazać, że Gikiewicz potrafi strzelać bramki - zakończył napastnik.