Na 47 drużyn biorących udział w fazie grupowej Ligi Europejskiej nie jest to oszałamiającym wynikiem. W dodatku nie każdego z nich klubowy trener widzi w podstawowej "11".
Polacy w fazie grupowej Ligi Europejskiej:
Jakub Błaszczykowski (Borussia Dortmund): "Kuba" to jeden z niewielu, który ma szansę na regularne występy w Lidze Europejskiej. Dla Juergena Kloppa jest jednym z najważniejszych graczy. W Pucharze UEFA, czyli poprzedniku LE rozegrał 8 spotkań - ostatnie przed dwoma laty przeciwko Udinese już jako zawodnik Borussii, a wcześniej w barwach Wisły Kraków. W eliminacjach do bieżących rozgrywek zagrał jedynie 45 minut w pierwszym meczu z Karabachem Agdam.
Tomasz Bobel (Bayer Leverkusen): 36-letni golkiper, który od 11 lat gra poza granicami Polski przed rokiem dość niespodziewanie podpisał kontrakt z czołowym zespołem Bundesligi. W zespole Aptekarzy pełni jednak rolę żelaznego rezerwowego. W Lidze Europejskiej zagra najwyżej w czasie katastrofalnej sytuacji kadrowej. Nie ma obycia pucharowego.
Kamil Glik (US Palermo): Zaczął dobrze - od 90-minutowego występu w pierwszym spotkaniu z NK Maribor. Był chwalony przez Delio Rossiego, ale w kolejnych trzech meczach musiał zadowolić się rolą rezerwowego. W hierarchii włoskiego szkoleniowca jest trzecim środkowym obrońcą.
Robert Lewandowski (Borussia Dortmund): Były gwiazdor polskiej ligi miał stać się pierwszoplanową postacią Borussii. Na razie jednak częściej siedzi na ławce lub występuje na nie swojej pozycji, ponieważ przegrywa rywalizację z Lucasem Barriosem. W eliminacyjnych meczach z Karabachem dwukrotnie pojawił się na boisku w końcowych minutach, ale smak pucharów zna z Lecha Poznań, kiedy w sezonie 2008/2009 zaliczył 8 występów w Pucharze UEFA i strzelił jedną bramkę.
Ludovic Obraniak (LOSC Lille): Spośród przedstawicieli Polski w Lidze Europejskiej ma największe doświadczenie pucharowe. W minionym sezonie 9 razy wystąpił w Lidze Europejskiej (2 bramki) i ma na koncie jeszcze 2 mecze w Lidze Mistrzów. Jeśli tylko jest zdrowy, Rudi Garcia nie waha się przed postawieniem na niego.
Łukasz Piszczek (Borussia Dortmund): W minionym sezonie z Herthą Berlin wyszedł z grupy w Lidze Europejskiej. W sumie rozegrał wtedy 7 spotkań i strzelił jedną bramkę. Jego obycie pucharowe uzupełniają dwa mecze z Pucharu UEFA również w barwach Starej Damy. W Borussii cały czas jest blisko pierwszego składu, ale nie można o nim powiedzieć, że jest podstawowym zawodnikiem. Z Karabachem wystąpił dwukrotnie o 1. minuty, ale w spotkaniach ligowych wchodził na boisko z ławki.
Adam Sarota (FC Utrecht): Najbardziej anonimowy piłkarz w tym zestawieniu. 22-letni pomocnik z Australii ma polskie korzenie i legitymuje się polskim paszportem (jego ojciec jest Polakiem). W lipcu został wykupiony przez FC Utrecht z Brisbane Roar. Rok wcześniej został wybrany najlepszym piłkarzem w australijskim odpowiedniku naszej Młodej Ekstraklasy. Franciszek Smuda na razie drwi sobie z reprezentacyjnych aspiracji Saroty (wspominał o tym niedawno jego ojciec), ale być może warto zwrócić uwagę na chłopaka, który jest jednym z 8 Polaków mogących występować w Lidze Europejskiej?
Mirosław Sznaucner (PAOK Saloniki): 31-letni obrońca jest w podobnej sytuacji, co Piszczek. Znajduje się w orbicie wyjściowej "11", ale często musi zadowolić się rolą pierwszego rezerwowego. Przed czterema laty grał już z Iraklisem Saloniki w Pucharze UEFA (2 występy w dwumeczu przeciwko Wiśle Kraków). Ten sezon zaczął od 1. minuty w spotkaniu eliminacji Ligi Mistrzów przeciwko Ajaxowi Amsterdam, ale później było już tylko gorzej.