Kamil Kołsut: Smak The Blues

Liga Mistrzów, spełniony sen piłkarskiego kibica, wystartowała po raz kolejny. Grono faworytów, oparte na najwybitniejszych europejskich firmach, tradycyjnie jest dość szerokie, a pierwsze rozstrzygnięcia przewidywania potwierdzają. Sympatia kibiców dzieli się różnorodnie, ja swoją też pragnę zapisać - zwie się Chelsea.

W tym artykule dowiesz się o:

W grze londyńczyków zachwyca mnie ofensywny rozmach i zniewalająca skuteczność. Rzucę na start dwie liczby: 70 i 22. 70 bramek strzelili w tym roku ligowym rywalom The Blues, a potrzebowali do tego ledwie 22 spotkań. Tak wybitnej średniej nie zmontowała nawet Barcelona, która w trwającym roku rozegrała w Primera Division 24 mecze, do siatki rywali trafiając 65 razy. Premier League Chelsea zakończyła ze 103 bramkami na koncie, więcej w liczącej się w Europie lidze uzbierał tylko Ajax.

Nie sposób jest porównywać The Blues z Dumą Katalonii, bezsprzecznie najlepszą futbolową drużyną ostatniej dekady. Błędem jest jednak także lekceważenie dokonań Chelsea - czasem odnoszę bowiem wrażenie, że jej gra porywa niezbyt wielu. Media rozpływają się nad zjawiskową Barceloną, gwiazdorskim Realem i niezniszczalnym Manchesterem, tymczasem w Londynie Carlo Ancelotti buduje zespół równie niezwykły, zdolny w tym roku do wyników naprawdę wybitnych.

Atleci ze Stamford Bridge zachwycili już późną wiosną, zaplątani w fascynujący wyścig o zwycięstwo w Premiership. Chelsea biła rywala za rywalem, na zwycięstwa Czerwonych Diabłów odpowiadając wynikami miażdżącymi, że wspomnę chociażby 7:0 ze Stoke i 8:0 z Wigan (fakt, była też pojedyncza wpadka derbowa). Gdy ligowy rywale dogorywali, The Blues złapali drugą świeżość, wypracowali kapitalny automatyzm, który wciąż trwa, rzutując także na wyniki trwającej jesieni (21 bramek w 4 meczach).

Chelsea, wiecznie niespełniona, od ściany odbijać się zwykła na ostatniej prostej. A to porażka w półfinale z Liverpoolem po bramce, która nie padła, a to śliska murawa i niezwykły pech Johna Terry'ego w serii jedenastek. Nie sposób znaleźć na Starym Kontynencie zespół równie spragniony europejskiej chwały. Zbieranina wybitności chronicznie niespełnionych w tym roku znów stanie do walki i wydaje się, że misja wreszcie winna zostać wykonana.

Ancelotti zmontował team zjawiskowy - może bez technicznego sznytu piłki hiszpańskiej, lecz z angielskim charakterem i regularnością. Solidność w defensywie, rozmach pod bramką rywala i gros napalonych na sukces znakomitości, dla których - ze względu na wiek - bieżący sezon może być jedną z ostatnich szans na zdobycie brakującego skalpu. Terry, Didier Drogba, Frank Lampard, Florent Malouda, Nicolas Anelka... oni wszyscy wciąż wydają się w futbolu nie do końca spełnieni.

Komentarze (0)