- Wiem, że zepsułem święto, ale myślę, że kibice Wisły mi wybaczą. Przyjechaliśmy do Krakowa po punkty. Wiedzieliśmy jednak, że będzie trudno, bo Wisła jest klasowym zespołem. Była lepsza w tym meczu, miała więcej z gry, ale za wrażenie artystyczne punktów się nie przyznaje. My natomiast zagraliśmy z dużą determinacją. Dwa razy straciliśmy gole i dwa razy się podnieśliśmy - mówi "Wtorek".
Lider klasyfikacji ligowych strzelców pokonał Milana Jovanicia przy pierwszej okazji, której doczekał się dopiero w 83. minucie meczu: - Cleber biegał za mną cały czas, drapał, kopał, ale raz o mnie zapomniał i znalazłem się w sytuacji. Można powiedzieć, że jestem w strzeleckiej życiowej formie. Takiej serii jeszcze nie miałem. Fizycznie i z grą jest w porządku.
Kielczanie, których przed startem sezonu skazywano na miejsce w środku tabeli, na razie są w górnej połowie. Potrafili zepchnąć z pozycji lidera Polonię Warszawa, a teraz zremisować na trudnym terenie w Krakowie. - Mamy charakter i pokazujemy to od początku sezonu. Drużyna się krystalizuje. Przypomina mi to okres z Chorzowa, gdzie wszystko zaczęło się zazębiać po kilku kolejkach. W Koronie jest podobnie. Na Ruch też nikt nie stawiał, a awansowaliśmy do europejskich pucharów. Powtórka byłaby fajna - komentuje Niedzielan.