Popularni Die Nullfunfer po raz pierwszy do Bundesligi dostali się w 2004 roku. Początkowo na najwyższym szczeblu radzili sobie nieźle, bowiem dwukrotnie zajęli 11. miejsce. Wkrótce potem zostali jednak zdegradowani, by w szeregi pierwszoligowców powrócić w 2009 roku. W minionym sezonie prezentowali się poprawnie i ukończyli rywalizację na 9. pozycji. Obecnie z kompletem punktów przewodzą ligowej tabeli, a wyjazdowe zwycięstwa z Wolfsburgiem (4:3), Werderem (2:0) oraz sobotnie z Bayernem (2:1) odbiły się szerokim echem nie tylko w Niemczech.
W składzie rutyna miesza się z młodością (34 lata ma pomocnik Miroslav Karhan, podczas gdy inni wiodący gracze środka pola Lewis Holtby i Andre Schurrle ledwie 20!). Co ciekawe, w składzie jest aż 6 piłkarzy wypożyczonych z innych drużyn. Klubowi brakuje zarówno pieniędzy (na transfery wydano ledwie 3 miliony euro, a roczny budżet to jedyne 17 milionów), doświadczenia (37-letni trener Thomasa Tuchela pierwszy raz w karierze prowadzi seniorski zespół), jak i okazałego obiektu (kameralny Stadion am Bruchweg mieści tylko 20 tysięcy kibiców).
Zespół z Moguncji nie przestraszył się gwiazdorów Bayernu i okazałej Allianz Areny, zwyciężając 2:1 po golach Sami Allagui i Adama Szalaia. - Brak mi słów - skomentował w pierwszej chwili Tuchel. - Jestem bardzo szczęśliwy. Niezwykłym jest, że po pięciu wygranych byliśmy w stanie kontynuować zwycięską passę w Monachium. To dla nas prawdziwy zastrzyk pewności siebie - dodał opiekun Oh Fives, którzy w następnej kolejce podejmą nieobliczalne TSG Hoffenheim.
Przeciwników komplementował po końcowym gwizdku Louis van Gaal. - Mieliśmy duże problemy ze stylem gry Mainz. Wypracowaliśmy szanse, ale ostatecznie wypadliśmy słabo z powodu dobrej postawy przeciwnika - ocenił pojedynek Holender, który widzi przed ekipą z Moguncji świetlaną przyszłość. - Jestem przekonany, że mogą zostać mistrzami. Jeśli uczyniło to Kaiserslautern, dlaczego miałoby się nie udać Mainz? - zakończył pytaniem retorycznym trener Bayernu, nawiązując do sensacyjnego mistrzowskiego tytułu dla Czerwonych Diabłów sprzed 12 sezonów.