Podgórski bohaterem z przypadku

Gdyby nie kontuzja Marcina Pietronia, pewnie nie pojawiłby się na boisku w konfrontacji z Wartą Poznań. Tomasz Podgórski wszedł na plac gry zaraz po przerwie i odmienił oblicze niebiesko-czerwonych.

Pierwsza połowa spotkania była w miarę wyrównana. Po zmianie stron przewaga gliwiczan nie podlegała już żadnej dyskusji. Spora w tym zasługa Tomasza Podgórskiego, który zaliczył prawdziwe wejście smoka. - Nie wiedziałem, że wejdę. Jednak jak każdy inny zawodnik byłem na to przygotowany. Marcin Pietroń w przerwie zgłosił kontuzję. Odczuwał ból w przywodzicielu. Trener zdecydował więc, że wejdę za niego - wyjaśnia skrzydłowy Piasta.

60 sekund po wejściu na plac gry Podgórski podwyższył wynik rywalizacji na 2:0. Chwilę później asystował przy trafieniu Łukasza Krzyckiego. - Kuba Biskup świetnie dośrodkował, bramkarz rywala odbił piłkę. Ta spadła pod moje nogi, więc uderzyłem. Wpadło idealnie w okienko - opisuje swoje trafienie 25-latek.

Piast wygrał domowy mecz po raz pierwszy od prawie dwóch miesięcy. Pierwszy raz w tym sezonie zdobył cztery bramki. - Miejmy nadzieję, że to spotkanie pozwoli nam rozpocząć serię zwycięstw, bo bardzo nam zależy na awansie do ekstraklasy - mówi Podgórski. - Do tej pory wygrywaliśmy mecze głównie różnicą jednej bramki, często też remisowaliśmy. Myślę, że to zwycięstwo pozwoli nam uwierzyć w siebie.

Komentarze (0)