- Żeby było jasne, Widzew i Cracovia zaproponowały mi podobne zarobki i to nie pieniądze zadecydowały o tym, że wybrałem Łódź. Najbardziej chciałem zostać w Koronie, podobnie jak Widzew zdegradowanej do pierwszej ligi. Jednak w Kielcach wciąż grałem z kontraktem podpisanym zaraz po przyjściu z Miedzi. Uważałem, że zasługuję na większe pieniądze. Tym bardziej że znałem zarobki kolegów. Szefowie Korony obiecali mi podwyżkę, ale za rok, po ewentualnym awansie. Wtedy powiedziałem, że chcę odejść, ale tylko do klubu z ekstraklasy - powiedział Przeglądowi Sportowemu Marcin Robak, mający za sobą nie tylko debiut w kadrze narodowej, ale i zdobytą bramkę.
- Kibice w Kielcach mieli do mnie pretensje, że nie dotrzymałem słowa. Może i słuszne, nie powinienem tego mówić. Czasu w Łodzi jednak nie zmarnowałem. W ciągu dwóch lat spędzonych w Widzewie strzeliłem 38 goli i zdobyłem tytuł króla strzelców. Nie mam się więc czego wstydzić - dodaje.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.